Gdy wychodziłem z garderoby zadzwonił dzwonek do drzwi:
-Hej jestem- powiedziała uśmiechając się
-Wejdź.
-A gdzie Cris?- zapytała rozglądając się
-Ja Ci nie starczę?- zapytałem z uśmiechem-A tak na poważnie to poszedł z Iriną do mojej mamy.
-Więc po co mnie wzywałeś?
-Bo chciałem porozmawiać na temat Twojej umowy. Chciałbym Cię zatrudnić. Na stałe. Oczywiście o ile nadal tego chcesz?
-Na prawdę? Tak się cieszę. Oczywiście, że chcę Cris jest cudownym dzieckiem.
-Świetnie. Ja również jestem zadowolony z Twojej pracy i widzę, że bardzo angażujesz się w to co robisz. Tylko chcę żebyś wiedziała, że ta praca nie będzie łatwa. Ja i Irina często wyjeżdżamy i będziesz pewnie musiała czasami z Crisem nocować.
-Rozumiem to.
-Za nim jednak się zdecydujesz to chcę, żebyś przeczytała coś jeszcze- wyjąłem z teczki dokument i położyłem na stole
-Ale co to jest?
-Jest to umowa o dotrzymaniu tajemnicy. Jestem piłkarzem i media lubią o mnie pisać i o mojej rodzinie a kiedy będziesz nianią Juniora to będziesz w pewnym sensie naszą rodziną i chcąc nie chcąc będziesz wiedziała o nas dużo rzeczy. Dlatego nie masz prawa udzielać jakichkolwiek informacji na nasz temat, a ta umowa ma mnie właśnie przed tym chronić. Nie chcę broń Boże żebyś myślała, że Ci nie ufam, ale...- usiadłem o obok niej by poczuła się raźniej
-Rozumiem nie musisz kończyć. Chyba każdy by tak zrobił na Twoim miejscu. Chcesz chronić swoją rodzinę.- Zadziwiało mnie to jak bardzo ona jest wyrozumiała- Tylko mam jedno pytanie czy moja rodzina nie może wiedzieć, że u Ciebie pracuje?
-Może jak najbardziej. Możesz też mówić im jakieś rzeczy z naszego życia jeżeli im ufasz i wiesz, że nie wykorzystają tego przeciwko Tobie. - uśmiechnąłem się -Czyli jesteś gotowa?
-Tak.- podałem jej jeszcze jeden dokument.
-Przeczytaj dokładnie, a ja pójdę po wodę.
-Cistiano ta kwota jest dużo za duża- powiedziała gdy wróciłem.
-Nie jest.
-Ależ jest! Ja z Ronaldo siedzę z 4 godziny dziennie i...
-Wiem, ale nie zawsze tak będzie czasami będziesz musiała siedzieć z nim 24 godziny na dobę. Dlatego taką zaproponowałem Ci kwotę i proszę przyjmij ją.
-Dobrze.- Wiktoria podpisała wszystkie dokumenty. - Bardzo dziękuje Ci za tą pracę i za zaufanie mi to dla mnie dużo znaczy.
-Nie ma za co. Może zawiozę Cię do domu?
-Nie ma takiej potrzeby mieszkam nie daleko. Mam jutro przyjść?
-Irina ma wolne, ale możesz wpaść na dwie godziny. Bądź o 12 ok?
-Dobrze.
Jak tylko Wiktoria wyszła pojechałem do mamy:
-Jesteś w samą porę- powiedziała mama- właśnie podaję do stołu.
-I jak podpisała umowę?- zapytała Irina
-Tak jedną i drugą.
-Nie była zadowolona z tej drugiej umowy?
-Właśnie nie! Powiedziała, że rozumie i każdy zrobiłby to samo.
-Całe szczęście, że pani ją znalazła.
-Ona sama mnie znalazła. Była dla nas przeznaczona. Wiktoria jest na prawdę dobra.
-Tato Wiki będzie jutro?- zapytał mój syn wskakując mi na kolana
-Będzie i Irina też będzie. Aż Ci zazdroszczę synku- pocałowałem go w czoło
-Ej no wiesz co ja Ci już nie starczę?- zapytała z udawaną złością
-Wiadomo, że starczysz kochanie.
-Irinko a jak było na pokazie?- zmieniła temat moja mama
-Cudownie! Wszystko wyszło świetnie.
-To dobrze.
-Wiem, że to tego dni ja miałam zająć się małym, ale nie mogłam przegapić tak wspaniałej oferty. Przepraszam.
-Daj spokój. To właśnie w tedy spotkaliśmy z Crisem Wiktorię. Tak musiało być. -odpowiedziała moja mama głaszcząc ją po ramieniu, ale ja w tedy byłem na nią na prawdę zły. Już nie raz robiła tak, że miała zająć się Ronaldo, a nagle musiała wyjechać.
***
Niezmiernie się cieszę, że wreszcie dostałam tą pracę na stałe.
A szczególnie, że Cristiano powiedział, że mi ufa. To jest najlepsze co mogło mnie spotkać.
Cieszę się, że wyjechałam z Polski i znalazłam właśnie tą pracę, a właściwie to praca znalazła mnie!
Nie jestem zła o tą drugą umowę, bo gdybym ja była na jego miejscu to raczej zrobiłabym to samo. Każdy chce zachować swoją prywatność.
Weszłam do domu i zobaczyłam jakąś dziewczynę, która siedziała na kanapie:
-O cześć Ty za pewne jesteś Wiktoria?-podeszła do mnie
-Tak- odpowiedziałam nie pewnie
-Melania- odpowiedziała i podała mi dłoń, a ja odwzajemniłam gest.- Fajnie, że wreszcie mogę Cię poznać. Twój tata mówił mi o Tobie z resztą moja mama też.- uśmiechnęła się
-Mi również. Serio mój tata Ci o mnie opowiadał?
-Jasne. Ma nawet Twoje zdjęcie w gabinecie. Fajnie, że masz takiego tatę po mimo, że twoi rodzice są po rozwodzie.
-Ymm wcale nie mam z nim takiego dobrego kontaktu.
-Ale jesteś tu co wakacje. Musisz mieć tak byś nie przyjeżdżała.
-Przyjeżdżam, ale mało czasu z nim spędzam. Twoi rodzice też się rozstali?
-Tak. Tylko mój tata nawet nie chcę mieć ze mną kontaktu.
-Przykro mi. Ile lat pracujesz u taty?
-Trzy. Luis jest dla mnie prawie jak ojciec. Lubię z nim gadać i zawsze mnie wysłucha.- Jak to? Mój tata umie rozmawiać i jeszcze jej doradza? Dlaczego ze mną tak nie jest?
-Fajnie. Dobrze, że masz z nim taki kontakt.- wymusiłam uśmiech na swej twarzy i do domu wszedł tata z Camilą
-Ooo widzę, że się poznałyście. Bałam się, że dziś też będziesz w pracy- powiedziała kładąc zakupy na blat.
-A gdzie pracujesz?- zapytała zaciekawiona Melania
-Właśnie powiedź.- po prosił mój tata
-To nic ciekawego.
-No nie daj się prosić- złapała mnie za rękę
-Jestem nianią i już podpisałam umowę na stałe.- błagałam tylko by nie pytali u jakiej rodziny pracuje
-Nianią ?- zapytał tata i raczej nie był zadowolony
-Tak- odpowiedziałam dumnie bo ta praca dawała mi niesamowitą radość
-Mogłaś pracować u mnie.
-Nie dziękuje.
-Daj spokój. Nie widzisz jak się cieszy, że tam pracuje- powiedziała Camila
-Choć Melania do mojego pokoju.- złapałam ją za rękę i udałyśmy się na górę- Wiesz co mogę do Ciebie mówić Mel albo Melka?
-Jak?- zapytała zdziwieniem
-U nas w Polsce mówi się tak zdrobniale
-Jasne! Nawet ładnie. - rzuciła się na moje łóżko- A jak jest w Polsce?
-Fajnie. Tylko zimno i nie ma tyle słońca, ale kocham to miejsce.
-Ładnie mówisz po hiszpańsku. Luis cię uczył?
-Jak zaczęłam mówić to mama mówiła do mnie po polsku, a tata po hiszpańsku, ale najczęściej słyszałam hiszpański bo tata po polsku mówił mało, więc mama też mówiła po hiszpańsku. Jak się rozwiedli to tylko gadałam po polsku, a w wakacje po hiszpańsku, ale jednak myślę po polsku- dodałam z uśmiechem
-Fajnie, że znasz już tak perfekcyjnie dwa języki. Twoja mama ma kogoś?
-Tak. Ma męża, Mariusza i bardzo go kocham. Jest dla mnie jak tata. Martwi się o mnie dużo spędzał ze mną czasu teraz nawet gdy jestem duża to uwielbiam z nim siedzieć.
-Będziesz musiała kiedyś zabrać do Polski.
-Jasne, że Cię zabiorę
-Dziewczynki chodźcie na obiad- powiedziała uchylając drzwi Camila
Przy obiedzie na prawdę Mela i tata rozmawiali o wszystkim, śmieli się i dyskutowali. Dlaczego ze mną tak nie rozmawia? Czemu się do mnie nie uśmiecha? Tak jak do niej.
A może to moja winna? Przecież Melania odpowiada mu całymi zdaniami, a nie tak jak ja NIE lub TAK.
Może on ma już dosyć cały czas nawiązywania ze mną kontaktu i dostania się do mojej szklanej Skorupy?Którą ja cały czas przed nim szczelnie zamykam.
-Wiktoria? Halo tu ziemia- Melania machała mi ręką przed oczami- Żyjesz?
-Co? Przepraszam zamyśliłam się.
-Dobrze się czujesz?- zapytał tata
-Tak.- odpowiedziałam. No i znów to słowo bez żadnej wartości- Tak tato bardzo dobrze- uśmiechnęłam się do niego, a jego oczy się zaświeciły- Dziękuje, że pytasz.
-Cieszę się. Przepraszam jeżeli uraziłem Cię...
-Nie ma sprawy. Rozumiem tylko lubię tą pracę i jestem szczęśliwa, że ją mam.
-W takim razie ja też jestem szczęśliwy.- złapał mnie za rękę, a po moim cielę przeszło stado mrówek. Cieszyłam się, że okazał mi ojcowską miłość. Może to ja mu nie pozwalałam do siebie dość. Winiłam go za rozpad małżeństwa ich małżeństwa, ale za pewne każde z nich było winne.
Nie tylko on.
-Wiki idziemy do pokoju? Włączę fajną Hiszpańską komedię.
-Jasne. Obiad był pyszny.- skierowałam słowa do Camili
-Bardzo dziękuje i cieszę się, że Ci smakowało.
Film, który włączyła Mela był na prawdę dość śmieszny.
-Dobra ja już będę leciała- Melania wstała z łóżka
-Nie zjesz z nami kolacji?
-Nie. Muszę iść do domu i ją zrobić.
-Zjedź z nami nie opłaca Ci się robić dla siebie.
-Muszę ją robić Marcelo. To mój chłopak. Mieszkamy razem od niedawana.
-A nie wiedziałam- uśmiechnęłam się.
-A Ty masz chłopaka?
-Nie.
-No tak gdybyś miała to pewnie byś nie wyjechała. Nie martw się pójdziesz ze mną na imprezę i będziesz miała i to nie jednego-puściła mi oczko
-Dobra dobra już tak nie obiecuj. Leć do niego.
-Pa, a i było mi bardzo miło Cię poznać na prawdę.- powiedziała za uchylonych drzwi
-Mi również. Cześć.
Miałam iść do łazienki, ale na Skype zadzwonił do mnie Mariusz:
-Cześć Księżniczko. Co u Ciebie?
-Cześć. Wszystko dobrze nawet bardzo. A gdzie mama?
-W kuchni, ale ooo właśnie już idzie.
-Skarbie jak tam Ci jest?
-Fajnie. Mam pracę na stałe!
-Jak to na stałe? Nie wracasz tu?
-Na razie nie.
-A co to za praca?- zapytał Mariusz
-Jestem opiekunką cudownego chłopca. Ma na imię Cristiano.
-Może jeszcze powiesz, że Ronaldo- zaśmiał się
-Oj przestań!- mama go uspokoiła- Wikuś ty nigdy nie miałaś kontaktu z dzieckiem.
-No wiem, ale on jest na prawdę grzeczny ma już 4 lata.
-A jego rodzice fajni?- wtrącił Mariusz
-Bardzo fajni.- uśmiechnęłam się na samą myśl o Cristiano- Poznałam dziś Melanię
-A kto to? - zapytała zaciekawiona mama
-To córka Camili, taty dziwczyny. Mela jest bardzo fajana. W ogóle tu są super uprzejmi i mili ludzie. Jak zawsze kiedy tu przyjeżdżałam.
-A kiedy przyjedziesz nas odwiedzić?
-Mamo jeszcze nie wiem i po pierwsze nie dawno wyjechałam. Stęsknij się za mną bardziej, a nie.
-Bardzo tęsknimy.
-Już tak nie przesadzaj. Spokój mamy- zażartował
-Będę już kończyć. Całuje Was i bardzo Was kocham.
-My Ciebie też- odpowiedzieli jednogłośnie i zakończyliśmy rozmowę.
---------------------------------------
Cześć kochane :*
Zachęcam Was do komentowania :D
Życzę udanego weekendu.
Pozdrawiam Lena :*
STRÓJ WIKTORII:
-Mi również. Serio mój tata Ci o mnie opowiadał?
-Jasne. Ma nawet Twoje zdjęcie w gabinecie. Fajnie, że masz takiego tatę po mimo, że twoi rodzice są po rozwodzie.
-Ymm wcale nie mam z nim takiego dobrego kontaktu.
-Ale jesteś tu co wakacje. Musisz mieć tak byś nie przyjeżdżała.
-Przyjeżdżam, ale mało czasu z nim spędzam. Twoi rodzice też się rozstali?
-Tak. Tylko mój tata nawet nie chcę mieć ze mną kontaktu.
-Przykro mi. Ile lat pracujesz u taty?
-Trzy. Luis jest dla mnie prawie jak ojciec. Lubię z nim gadać i zawsze mnie wysłucha.- Jak to? Mój tata umie rozmawiać i jeszcze jej doradza? Dlaczego ze mną tak nie jest?
-Fajnie. Dobrze, że masz z nim taki kontakt.- wymusiłam uśmiech na swej twarzy i do domu wszedł tata z Camilą
-Ooo widzę, że się poznałyście. Bałam się, że dziś też będziesz w pracy- powiedziała kładąc zakupy na blat.
-A gdzie pracujesz?- zapytała zaciekawiona Melania
-Właśnie powiedź.- po prosił mój tata
-To nic ciekawego.
-No nie daj się prosić- złapała mnie za rękę
-Jestem nianią i już podpisałam umowę na stałe.- błagałam tylko by nie pytali u jakiej rodziny pracuje
-Nianią ?- zapytał tata i raczej nie był zadowolony
-Tak- odpowiedziałam dumnie bo ta praca dawała mi niesamowitą radość
-Mogłaś pracować u mnie.
-Nie dziękuje.
-Daj spokój. Nie widzisz jak się cieszy, że tam pracuje- powiedziała Camila
-Choć Melania do mojego pokoju.- złapałam ją za rękę i udałyśmy się na górę- Wiesz co mogę do Ciebie mówić Mel albo Melka?
-Jak?- zapytała zdziwieniem
-U nas w Polsce mówi się tak zdrobniale
-Jasne! Nawet ładnie. - rzuciła się na moje łóżko- A jak jest w Polsce?
-Fajnie. Tylko zimno i nie ma tyle słońca, ale kocham to miejsce.
-Ładnie mówisz po hiszpańsku. Luis cię uczył?
-Jak zaczęłam mówić to mama mówiła do mnie po polsku, a tata po hiszpańsku, ale najczęściej słyszałam hiszpański bo tata po polsku mówił mało, więc mama też mówiła po hiszpańsku. Jak się rozwiedli to tylko gadałam po polsku, a w wakacje po hiszpańsku, ale jednak myślę po polsku- dodałam z uśmiechem
-Fajnie, że znasz już tak perfekcyjnie dwa języki. Twoja mama ma kogoś?
-Tak. Ma męża, Mariusza i bardzo go kocham. Jest dla mnie jak tata. Martwi się o mnie dużo spędzał ze mną czasu teraz nawet gdy jestem duża to uwielbiam z nim siedzieć.
-Będziesz musiała kiedyś zabrać do Polski.
-Jasne, że Cię zabiorę
-Dziewczynki chodźcie na obiad- powiedziała uchylając drzwi Camila
Przy obiedzie na prawdę Mela i tata rozmawiali o wszystkim, śmieli się i dyskutowali. Dlaczego ze mną tak nie rozmawia? Czemu się do mnie nie uśmiecha? Tak jak do niej.
A może to moja winna? Przecież Melania odpowiada mu całymi zdaniami, a nie tak jak ja NIE lub TAK.
Może on ma już dosyć cały czas nawiązywania ze mną kontaktu i dostania się do mojej szklanej Skorupy?Którą ja cały czas przed nim szczelnie zamykam.
-Wiktoria? Halo tu ziemia- Melania machała mi ręką przed oczami- Żyjesz?
-Co? Przepraszam zamyśliłam się.
-Dobrze się czujesz?- zapytał tata
-Tak.- odpowiedziałam. No i znów to słowo bez żadnej wartości- Tak tato bardzo dobrze- uśmiechnęłam się do niego, a jego oczy się zaświeciły- Dziękuje, że pytasz.
-Cieszę się. Przepraszam jeżeli uraziłem Cię...
-Nie ma sprawy. Rozumiem tylko lubię tą pracę i jestem szczęśliwa, że ją mam.
-W takim razie ja też jestem szczęśliwy.- złapał mnie za rękę, a po moim cielę przeszło stado mrówek. Cieszyłam się, że okazał mi ojcowską miłość. Może to ja mu nie pozwalałam do siebie dość. Winiłam go za rozpad małżeństwa ich małżeństwa, ale za pewne każde z nich było winne.
Nie tylko on.
-Wiki idziemy do pokoju? Włączę fajną Hiszpańską komedię.
-Jasne. Obiad był pyszny.- skierowałam słowa do Camili
-Bardzo dziękuje i cieszę się, że Ci smakowało.
Film, który włączyła Mela był na prawdę dość śmieszny.
-Dobra ja już będę leciała- Melania wstała z łóżka
-Nie zjesz z nami kolacji?
-Nie. Muszę iść do domu i ją zrobić.
-Zjedź z nami nie opłaca Ci się robić dla siebie.
-Muszę ją robić Marcelo. To mój chłopak. Mieszkamy razem od niedawana.
-A nie wiedziałam- uśmiechnęłam się.
-A Ty masz chłopaka?
-Nie.
-No tak gdybyś miała to pewnie byś nie wyjechała. Nie martw się pójdziesz ze mną na imprezę i będziesz miała i to nie jednego-puściła mi oczko
-Dobra dobra już tak nie obiecuj. Leć do niego.
-Pa, a i było mi bardzo miło Cię poznać na prawdę.- powiedziała za uchylonych drzwi
-Mi również. Cześć.
Miałam iść do łazienki, ale na Skype zadzwonił do mnie Mariusz:
-Cześć Księżniczko. Co u Ciebie?
-Cześć. Wszystko dobrze nawet bardzo. A gdzie mama?
-W kuchni, ale ooo właśnie już idzie.
-Skarbie jak tam Ci jest?
-Fajnie. Mam pracę na stałe!
-Jak to na stałe? Nie wracasz tu?
-Na razie nie.
-A co to za praca?- zapytał Mariusz
-Jestem opiekunką cudownego chłopca. Ma na imię Cristiano.
-Może jeszcze powiesz, że Ronaldo- zaśmiał się
-Oj przestań!- mama go uspokoiła- Wikuś ty nigdy nie miałaś kontaktu z dzieckiem.
-No wiem, ale on jest na prawdę grzeczny ma już 4 lata.
-A jego rodzice fajni?- wtrącił Mariusz
-Bardzo fajni.- uśmiechnęłam się na samą myśl o Cristiano- Poznałam dziś Melanię
-A kto to? - zapytała zaciekawiona mama
-To córka Camili, taty dziwczyny. Mela jest bardzo fajana. W ogóle tu są super uprzejmi i mili ludzie. Jak zawsze kiedy tu przyjeżdżałam.
-A kiedy przyjedziesz nas odwiedzić?
-Mamo jeszcze nie wiem i po pierwsze nie dawno wyjechałam. Stęsknij się za mną bardziej, a nie.
-Bardzo tęsknimy.
-Już tak nie przesadzaj. Spokój mamy- zażartował
-Będę już kończyć. Całuje Was i bardzo Was kocham.
-My Ciebie też- odpowiedzieli jednogłośnie i zakończyliśmy rozmowę.
---------------------------------------
Cześć kochane :*
Zachęcam Was do komentowania :D
Życzę udanego weekendu.
Pozdrawiam Lena :*
STRÓJ WIKTORII:
MELANIA:


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz