Tak jak Cristiano sobie życzył byłam u niego w domu o godzinie 9.
Gdy tylko piłkarz wyszedł na trening. Dałam małemu śniadanie i poszliśmy na podwórko:
-Pokazać Ci coś?- zapytał mnie Junior
-Jasne, że tak- powiedziałam zadowolona, a on mnie złapał za rękę i wprowadził do garażu
-Ładny?- zapytał wskazując na rower
-Śliczny.
-Tata miał mnie nauczyć jeździć tak samemu bez tego kijka- wskazał palcem na przedmiot, którego chciał się pozbyć -nauczyłabyś mnie?
-Oczywiście. Tylko czy tata nie będzie zły?
-Nie! Zrobię mu w ten sposób niespodziankę!
-W takim razie proszę bardzo- wyjęłam rower z garażu.
Cristiano od razu wsiadł na swój pojazd i zaczął manewrować.
Po godzinie czasu trochę mu się znudziło i postanowił, że pójdziemy się pohuśtać.
Junior jest na prawdę pełny energii i ma masę pomysłów, ale to bardzo dobrze. Przecież dziecko musi mieć wyobraźnie!
Wróciliśmy do domu i poszliśmy układać klocki.
Wróciliśmy do domu i poszliśmy układać klocki.
Usłyszałam jakieś dźwięki na dole, więc po prosiłam małego by został na górze. Sama zeszłam na dół. Zobaczyłam jak piękna kobieta dokładnie Irina Shayk stawia swoją walizkę na podłodze:
-Cristiano!- krzyknęła, a ja udałam się do salonu.
-Cristiano jest jeszcze na treningu.- kobieta była bardzo zdziwiona -Wiktoria Flores- podałam rękę, a ona odwzajemniła gest
-Irina, ale co pani tu robi?- byłam w szoku, że Ronaldo nie powiedział jej, że zatrudnił opiekunkę. W końcu są razem powinni raczej rozmawiać ze sobą o takich rzeczach
- Jestem opiekunką Cristiano- uśmiechnęłam się, a chłopiec zszedł na dół i przytulił mnie
-A rozumiem- modelka była ewidentnie zmieszana i zaskoczona- Cześć kochanie- wyciągnęła ręce do chłopczyka, a on pocałował ją w policzek-Stęskniłam się- powiedziała głaszcząc go po głowie
-Ja też- obdarzył ją uśmiechem
-To ja może pójdę zrobić obiad dla Crisa. Pani też coś zje?
-Nie dzięki jadłam, ale pójdziemy z Tobą.- ona na prawdę była bardzo miła-W ogóle to masz bardzo ładną spódnice.
-Bardzo dziękuje. Pani jest nie tylko ładnie ubrana, ale śliczna.- biło od niej jakieś ciepło. Wydawała się bardzo otwartą osobą, z resztą taką była skoro tak szybko złapałam z nią kontakt.
-Oj nie przesadzajmy. -uśmiechnęła się jej uśmiech był na prawdę śliczny. Nic dziwnego, że Ronaldo wybrał właśnie ją na swoją narzeczoną-Może przejdziemy na Ty?
-Jasne Wiktoria.
-Irina.Ty się tu urodziłaś?- zapytała mnie- przepraszam, że pytam,ale nie masz takiego prawdziwego hiszpańskiego akcentu.
-Nie. Mieszkałam w Polsce.
-Na prawdę? To jesteśmy tak jakby sąsiadkami.
-No tak tylko nie za bardzo się lubiące- dodałam żartobliwie
-Masz rację, ale my wcale nie musimy być tak źle do siebie nastawione. Prawda?
-Jasne, że nie. Cris!- krzyknęłam, a chłopczyk usiadł do stołu- Proszę- podałam mu talerz z jedzeniem.
-Ale jesteś polką? Czy tylko tam mieszkałaś? Bo nazwisko masz bardzo Hiszpańskie.
-Moja mama jest polką, a tata Hiszpanem.Niestety się rozstali kiedy miała 7 lat, ale do taty przyjeżdżałam w wakacje.
-Z jednej strony fajnie z drugiej nie. Jednak rodzice jak są razem to zawsze lepiej.- pogłaskała Juniora po głowie
-To prawda. Inne dzieci zazdrościły mi wakacji, a ja zazdrościłam im taty, choć mam ojczyma i bardzo go kocham.
-Sądzisz, że da się zastąpić ojca czy matkę?- zapytała z dużym zainteresowaniem
-Może tak w stu procentach nie, ale na pewno jest to dodatkowa i bardzo ważna miłość. A przynajmniej dla mnie i uważam, że nie jest ważne kto jest Twoim biologicznym rodzicem lecz to jak ktoś bardzo Cię kocha i poświęca Ci swój czas.
***
Otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem walizkę Iriny. Już wróciła, a ja zapomniałem jej powiedzieć o Wiktorii, ale przecież dzwoniłem tylko to ona nie miała czasu. Nie pewnie stawiałem kroki, lecz gdy byłem bliżej salonu słyszałem głośne śmiechy i rozmowy:
-O już jesteś?- zapytała Irina wstając z podłogi gdzie razem z Juniorem i Wiki grali w grę.
-Tak- odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek-widzę, że się poznałyście- posłałem uśmiech
-Tak- odpowiedziała Irina -właśnie graliśmy.
-Ja już będę szła- powiedziała Wiktoria całując mego synka- To do jutra
-Wiktoria jutro nie musisz przychodzić.
-Dlaczego?- zapytała zdziwiona modelka
-Ja jutro mam mecz Ty zostaniesz z małym. Taka była umowa.
-No tak, ale Wiktoria może iść z nami. Prawda?- skierowała pytanie do niej
-Bardzo dziękuje, ale...
-Irina Wiktoria może ma już jakieś plany.- powiedziałem. Nie chciałem by Irina wszystko jej burzyła. Przecież ona jest młoda na pewno chciała by gdzieś wyskoczyć.
-Nie. Ja po prostu nie mam biletu na mecz- odpowiedziała niepewnie
-Dziewczyno to nie problem.
-Proszę Wiki choć z nami!- krzyknął Cristiano
-Widzisz musisz iść, a biletem się nie martw. Prawda?- tym razem pytanie było do mnie
-Tak- uśmiechnąłem się. - z biletem nie ma problemu, a będzie miło jak przyjdziesz.
-W takim razie bądź u nas o 18- dokończyła moja narzeczona
-Dziękuje. To do jutra.
Byłem zdziwiony, że Irina sama chce by Wiktoria poszła z nimi na mecz. Chyba musiała ją polubić:
-Czemu nie powiedziałeś mi, że Cris ma nianię? I to jeszcze tak ładną i młodą?- ach czyli się zaczyna
-To wyszło bardzo szybko. Sam nie byłem gotowy na opiekunkę. Mama ją znalazła.
-Ta Twoja mama to zna się na ludziach.
-Podoba Ci się Wiktoria?
-Yhym. Cris ją uwielbia. Wiesz, że jak mnie zobaczył to najpierw do niej poszedł dopiero gdy go po prosiłam to się do mnie przytulił. Było mi przykro.
-Och na prawdę?
-Tak
-Nie martw się. Ona jest nowa, a Cris lubi nowe osoby szczególnie ładne dziewczyny.
-Osz Ty czyli podoba Ci się ?
-Ej no sama powiedziałaś, że jest ładna, ale wiesz, że podobasz mi się tylko Ty. Najbardziej na świecie!- pocałowałem moją kochaną kobietę
***
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jak wspaniałą i miłą osobą jest Irina. Choć co prawda spędziłam z nią może co najwyżej 3 godziny. Cieszę się, że zaprosiła mnie na mecz. Chętnie zobaczę jak to wszystko wygląda.
Dziś spałam dość długo bo aż do 12. W końcu się wyspałam.
Leniwie zeszłam z łóżka i po wędrowałam do łazienki. Zdjęłam swoje ubrania i delikatnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i czułam jak strumienie cieszy pieszczą moje ciało. Nałożyłam swój ulubiony czekoladowy żel pod prysznic i umyłam się. Znów poczułam wodę na swym ciele. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam swoje ciało z kropli wody. Rozczesałam włosy i wtarłam w nie olejek. Miałam jeszcze dużo czasu dlatego postanowiłam, że pomaluje sobie paznokcie. W końcu czas najwyższy!
Zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia:
-Cześć - powiedział tata nalewając sobie wody- Dopiero wstałaś?
-Hej. Nie.
-Razem z Camilą chcemy iść na obiad do restauracji. Pójdziesz z nami?
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Idę na mecz.
-Na mecz? Ale jaki?
-Na Real Madryt.
-Przecież Ty nie lubisz piłki nożnej. Jak poszedłem z tobą kiedyś na mecz to zasnęłaś, a przedtem zrobiłaś awanturę nie mówiąc już o tym, że nie odzywałaś się do mnie przez trzy dni
-Tato w tedy miałam 6 lat! Wiadomo, że wolałam iść do wesołego miasteczka niż na mecz. Teraz jestem już duża.
-A z kim idziesz?
-Z...no z koleżanką, ale nie znasz. Ja za bardzo też nie, ale jest miła- musiałam z kłamać.
-Dobra to może Cię zawiozę?
-Nie ma takiej potrzeby.
-Dobra to ja już wychodzę, a Tobie życzę miłej zabawy- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pomieszczenia. A ja mogłam na spokojnie dokończyć posiłek. Nim się obejrzałam była już 16:40 szybko poszłam na górę i założyłam czarne rurki, ale uświadomiłam sobie, że nie mam przecież żadnej bluzki klubu. To co ja mam zrobić? Pomyślałam, że może tata coś będzie miał. Udałam się do jego garderoby. Aha! Mam coś i to nawet jakieś trzy bluzki. Wybrałam najmniejszą z napisem Rodriguez. Za pewne była to bluzka Camili. Związałam swoje włosy w wysokiego kucyka. Zarzuciłam na ramiona jeansowa kurtkę i wyszłam z domu.
Jak tylko Irina mi otworzyła powaliła mnie swoim wyglądem. Była ubrana dokładnie tak jak ja, ale na niej wyglądało to po prostu bosko. Jakby miała na sobie bardzo drogą i elegancką kreacje, a nie czarne rurki i zwykłą białą bluzkę. Wsiadłyśmy do jej pięknego samochodu i pojechałyśmy na stadion. Fakt byłam tu kiedyś, ale wtedy praktycznie nic nie widziałam od namiaru mych łez.
Teraz byłam bardzo zadowolona, że mogę być na tym wspaniałym stadionie i obserwować grę cudownych piłkarzy- Mistrzów Ligi Europejskiej.:

-Interesujesz się piłką?- zagadała do mnie
-Średnio. Znam bardzo mało klubów i zawodników. Ty za pewne znasz każdego.
-Co Ty! Wcale nie. Z Realu może i tak, ale z innych nie koniecznie. A jakiego zawodnika masz na koszulce. Pokaż!- odwróciłam się i zdjęłam kurtkę-ooo Rodriguez fajny chłopak.- powiedziała z uśmiechem- a jaki przystojny- szczerze to nie wiedziałam jak on wygląda- Masz gust dziewczyno!
-Dobrze wiedzieć.
-Ale James jest niestety zajęty bo chętnie bym Cię z nim poznała. No chyba, że ty już też jesteś zajęta.- ewidentnie czekała na moją odpowiedź
-Niestety nie, ale jakoś mi to nie przeszkadza. - niedbale ruszyłam ręką- Przynajmniej nie jestem ograniczona. Mogę spakować walizki i wyjechać.
-Ach wiem coś o tym ograniczeniu- zaśmiała się- praktycznie cały czas z Cristiano się mijamy, ale za to jak mamy wolne to świata za sobą nie widzimy.
-Śliczna z Was para. Jesteście tacy idealni.
-E tam nikt nie jest idealny moja droga. My też nie.
-Tata wchodzi!- Krzyknął Junior co chyba było dla niego zbawieniem bo miał dość naszej gadki.
Mecz był bardzo emocjonujący i nie wiedziałam, że można się w to aż tak bardzo wkręcić.
Byłam na prawdę szczęśliwa, że mogłam tu być. Mecz wygrał oczywiście Real i nasz bohater CR7 strzelił dwa gole oraz Benzema chyba dobrze mówię bo tak szczerze to dopiero się uczę tych nazwisk. Po meczu udałyśmy się w raz z Juniorem do samochodu:
-Irina bardzo Ci dziękuje.
-Nie ma za co to ja się cieszę, że z nami poszłaś. Prawda skarbie? - zapytała Ronaldo
-Tak!
-Wsadzisz małego do samochodu, a ja pójdę na chwilę do Cristiano?
-Tak nie ma problemu.
-Dzięki.
-Prawda, że mój tata jest świetny?
-Pytasz jako piłkarz czy jako człowiek? - zaczęłam się z nim droczyć
-No Wiki jedno i drugie!
- No tak przepraszam. Masz rację oczywiście. Teraz wskakuj do samochodu.
-Kiedyś też będę taki jak tatuś- powiedział wygodnie zasiadając na foteliku
-Ty jesteś już lepszy niż Twój tatuś. Jesteś cudowny.
***
Po wygranej bardzo się cieszyliśmy. Był to dla nas ważny mecz:
-Chłopcy super robota. Jutro macie wolne, ale w niedziele trening o 9! Musimy być gotowi w środę na ligę mistrzów! - powiedział trener - Teraz życzę Wam dobrej nocy i miłej soboty.
-Dziękujemy- odpowiedzieliśmy wszyscy jedno głośnie -Była Irina?- zapytał Iker
-A była była i to nie tylko ona.
-Kto jeszcze?- wypytywał Benzema
-No pewnie Cris i jego mama- wtrącił Pepe
-Nie! Ja wiem kto! Wiktoria tak? Dobrze pamiętam- rzucił James
-Chyba żartujesz? To wy macie, aż takie kontakty ze sobą?- powiedział bramkarz
-Tak właśni mamy takie kontakty. Irina ją polubiła nie mówiąc już o moim synku.
-Ty chyba też co?- powiedział Bale
-Oj dajcie już spokój. Ok! Wam to tylko jedno w głowie a mówią na mnie, że jestem kobieciarzem.
-Bo jesteś!- rzucili nie trafne oskarżenie
-Absolutnie nie jestem i właśnie wychodzę bo jadę do domku. Cześć.
Gdy zszedłem do garażu czekała na mnie Irina:
-Świetnie grałeś kochanie- pocałowała mnie czule- Tak pomyślałam, że skoro jest Wiktoria to może byśmy pojechali gdzieś na kolacje .
-Wolałbym pojechać do domu. Jestem zmęczony i jest bardzo późno. Przypominam Ci, że Wiktoria miała mieć dziś wolne.
-Ale ona lubi Crisa i na pewno nie ma nic przeciwko.
-Kochanie jestem na prawdę zmęczony i wole posiedzieć w domu. Jedź odwieść Wiki i wracaj szybko- pocałowałem ją i wsiadłem do samochodu.
Ona czasami na prawdę nie rozumie, że mogę być zmęczony.
Jak tylko przyjechałem do domu wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół. Irina właśnie weszła do domu:
-Gdzie mały?
-Właśnie zasnął mi w samochodzie. Możesz iść po niego?- poszedłem do auta i delikatnie go wyjąłem. Gdy śpi mogę na niego patrzeć godzinami. Jest w tedy tak bardzo uroczy. Oddał bym za niego życie. Jest dla mnie najważniejszy na świecie. Po wędrowałem z nim do jego pokoju i zdjąłem spodenki by mu nie przeszkadzały. Następnie przykryłem kołdrą i pocałowałem.:
-Chyba zasnął po tych Twoich wyczynach na boisku.
-Zapewne masz rację, ale czy byłem aż tak dobry?
-Przecież wiesz.
-No właśnie nie wiem.
-Byłeś jesteś i będziesz zawsze cudowny- i właśnie przypomniałem sobie, że muszę zadzwonić do Wiktorii.
-Muszę zadzwonić.
-Do kogo i to właśnie teraz?
-Do Wiktorii. Muszę jej powiedzieć, że ma jutro też wolne.
-Cris właściwie to dlaczego Ty jeszcze nie podpisałeś z nią umowy?
-Sądzisz, że jest na prawdę, aż tak dobra?
-No tak! Jutro masz czas weź ją zaproś i podpiszecie jutro wszystko. Zanim ktoś Ci ją zabierze.
-Masz rację.- wybrałem numer- Wiktoria możesz być jutro o 13?
-Oczywiście. Strasznie Wam dziękuje za zaproszenie na mecz.
-Nie ma za co. To do jutra.
-Cześć.
-Niech zgadnę dziękowała za zaproszenie?
-Tak.
-Ona za wiele razy dziękuje. Jest strasznie grzeczna i skromna.
-Skarbie widziałaś ją dwa razy!
-No i co? Mi to starczy by ją poznać.
-Choć do mnie Ty mój psychologu kochany.
---------------------------------------------------------------
Witam Was serdecznie.
Proszę o obserwowanie i komentowanie mojego bloga jest to ogromna motywacja!
Pozdrawiam Lena i zapraszam na mojego bloga
lilikuba.blogspot.com
STRÓJ WIKTORII:
-Z jednej strony fajnie z drugiej nie. Jednak rodzice jak są razem to zawsze lepiej.- pogłaskała Juniora po głowie
-To prawda. Inne dzieci zazdrościły mi wakacji, a ja zazdrościłam im taty, choć mam ojczyma i bardzo go kocham.
-Sądzisz, że da się zastąpić ojca czy matkę?- zapytała z dużym zainteresowaniem
-Może tak w stu procentach nie, ale na pewno jest to dodatkowa i bardzo ważna miłość. A przynajmniej dla mnie i uważam, że nie jest ważne kto jest Twoim biologicznym rodzicem lecz to jak ktoś bardzo Cię kocha i poświęca Ci swój czas.
***
Otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem walizkę Iriny. Już wróciła, a ja zapomniałem jej powiedzieć o Wiktorii, ale przecież dzwoniłem tylko to ona nie miała czasu. Nie pewnie stawiałem kroki, lecz gdy byłem bliżej salonu słyszałem głośne śmiechy i rozmowy:
-O już jesteś?- zapytała Irina wstając z podłogi gdzie razem z Juniorem i Wiki grali w grę.
-Tak- odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek-widzę, że się poznałyście- posłałem uśmiech
-Tak- odpowiedziała Irina -właśnie graliśmy.
-Ja już będę szła- powiedziała Wiktoria całując mego synka- To do jutra
-Wiktoria jutro nie musisz przychodzić.
-Dlaczego?- zapytała zdziwiona modelka
-Ja jutro mam mecz Ty zostaniesz z małym. Taka była umowa.
-No tak, ale Wiktoria może iść z nami. Prawda?- skierowała pytanie do niej
-Bardzo dziękuje, ale...
-Irina Wiktoria może ma już jakieś plany.- powiedziałem. Nie chciałem by Irina wszystko jej burzyła. Przecież ona jest młoda na pewno chciała by gdzieś wyskoczyć.
-Nie. Ja po prostu nie mam biletu na mecz- odpowiedziała niepewnie
-Dziewczyno to nie problem.
-Proszę Wiki choć z nami!- krzyknął Cristiano
-Widzisz musisz iść, a biletem się nie martw. Prawda?- tym razem pytanie było do mnie
-Tak- uśmiechnąłem się. - z biletem nie ma problemu, a będzie miło jak przyjdziesz.
-W takim razie bądź u nas o 18- dokończyła moja narzeczona
-Dziękuje. To do jutra.
Byłem zdziwiony, że Irina sama chce by Wiktoria poszła z nimi na mecz. Chyba musiała ją polubić:
-Czemu nie powiedziałeś mi, że Cris ma nianię? I to jeszcze tak ładną i młodą?- ach czyli się zaczyna
-To wyszło bardzo szybko. Sam nie byłem gotowy na opiekunkę. Mama ją znalazła.
-Ta Twoja mama to zna się na ludziach.
-Podoba Ci się Wiktoria?
-Yhym. Cris ją uwielbia. Wiesz, że jak mnie zobaczył to najpierw do niej poszedł dopiero gdy go po prosiłam to się do mnie przytulił. Było mi przykro.
-Och na prawdę?
-Tak
-Nie martw się. Ona jest nowa, a Cris lubi nowe osoby szczególnie ładne dziewczyny.
-Osz Ty czyli podoba Ci się ?
-Ej no sama powiedziałaś, że jest ładna, ale wiesz, że podobasz mi się tylko Ty. Najbardziej na świecie!- pocałowałem moją kochaną kobietę
***
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jak wspaniałą i miłą osobą jest Irina. Choć co prawda spędziłam z nią może co najwyżej 3 godziny. Cieszę się, że zaprosiła mnie na mecz. Chętnie zobaczę jak to wszystko wygląda.
Dziś spałam dość długo bo aż do 12. W końcu się wyspałam.
Leniwie zeszłam z łóżka i po wędrowałam do łazienki. Zdjęłam swoje ubrania i delikatnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i czułam jak strumienie cieszy pieszczą moje ciało. Nałożyłam swój ulubiony czekoladowy żel pod prysznic i umyłam się. Znów poczułam wodę na swym ciele. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam swoje ciało z kropli wody. Rozczesałam włosy i wtarłam w nie olejek. Miałam jeszcze dużo czasu dlatego postanowiłam, że pomaluje sobie paznokcie. W końcu czas najwyższy!
Zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia:
-Cześć - powiedział tata nalewając sobie wody- Dopiero wstałaś?
-Hej. Nie.
-Razem z Camilą chcemy iść na obiad do restauracji. Pójdziesz z nami?
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Idę na mecz.
-Na mecz? Ale jaki?
-Na Real Madryt.
-Przecież Ty nie lubisz piłki nożnej. Jak poszedłem z tobą kiedyś na mecz to zasnęłaś, a przedtem zrobiłaś awanturę nie mówiąc już o tym, że nie odzywałaś się do mnie przez trzy dni
-Tato w tedy miałam 6 lat! Wiadomo, że wolałam iść do wesołego miasteczka niż na mecz. Teraz jestem już duża.
-A z kim idziesz?
-Z...no z koleżanką, ale nie znasz. Ja za bardzo też nie, ale jest miła- musiałam z kłamać.
-Dobra to może Cię zawiozę?
-Nie ma takiej potrzeby.
-Dobra to ja już wychodzę, a Tobie życzę miłej zabawy- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pomieszczenia. A ja mogłam na spokojnie dokończyć posiłek. Nim się obejrzałam była już 16:40 szybko poszłam na górę i założyłam czarne rurki, ale uświadomiłam sobie, że nie mam przecież żadnej bluzki klubu. To co ja mam zrobić? Pomyślałam, że może tata coś będzie miał. Udałam się do jego garderoby. Aha! Mam coś i to nawet jakieś trzy bluzki. Wybrałam najmniejszą z napisem Rodriguez. Za pewne była to bluzka Camili. Związałam swoje włosy w wysokiego kucyka. Zarzuciłam na ramiona jeansowa kurtkę i wyszłam z domu.
Jak tylko Irina mi otworzyła powaliła mnie swoim wyglądem. Była ubrana dokładnie tak jak ja, ale na niej wyglądało to po prostu bosko. Jakby miała na sobie bardzo drogą i elegancką kreacje, a nie czarne rurki i zwykłą białą bluzkę. Wsiadłyśmy do jej pięknego samochodu i pojechałyśmy na stadion. Fakt byłam tu kiedyś, ale wtedy praktycznie nic nie widziałam od namiaru mych łez.
Teraz byłam bardzo zadowolona, że mogę być na tym wspaniałym stadionie i obserwować grę cudownych piłkarzy- Mistrzów Ligi Europejskiej.:

-Interesujesz się piłką?- zagadała do mnie
-Średnio. Znam bardzo mało klubów i zawodników. Ty za pewne znasz każdego.
-Co Ty! Wcale nie. Z Realu może i tak, ale z innych nie koniecznie. A jakiego zawodnika masz na koszulce. Pokaż!- odwróciłam się i zdjęłam kurtkę-ooo Rodriguez fajny chłopak.- powiedziała z uśmiechem- a jaki przystojny- szczerze to nie wiedziałam jak on wygląda- Masz gust dziewczyno!
-Dobrze wiedzieć.
-Ale James jest niestety zajęty bo chętnie bym Cię z nim poznała. No chyba, że ty już też jesteś zajęta.- ewidentnie czekała na moją odpowiedź
-Niestety nie, ale jakoś mi to nie przeszkadza. - niedbale ruszyłam ręką- Przynajmniej nie jestem ograniczona. Mogę spakować walizki i wyjechać.
-Ach wiem coś o tym ograniczeniu- zaśmiała się- praktycznie cały czas z Cristiano się mijamy, ale za to jak mamy wolne to świata za sobą nie widzimy.
-Śliczna z Was para. Jesteście tacy idealni.
-E tam nikt nie jest idealny moja droga. My też nie.
-Tata wchodzi!- Krzyknął Junior co chyba było dla niego zbawieniem bo miał dość naszej gadki.
Mecz był bardzo emocjonujący i nie wiedziałam, że można się w to aż tak bardzo wkręcić.
Byłam na prawdę szczęśliwa, że mogłam tu być. Mecz wygrał oczywiście Real i nasz bohater CR7 strzelił dwa gole oraz Benzema chyba dobrze mówię bo tak szczerze to dopiero się uczę tych nazwisk. Po meczu udałyśmy się w raz z Juniorem do samochodu:
-Irina bardzo Ci dziękuje.
-Nie ma za co to ja się cieszę, że z nami poszłaś. Prawda skarbie? - zapytała Ronaldo
-Tak!
-Wsadzisz małego do samochodu, a ja pójdę na chwilę do Cristiano?
-Tak nie ma problemu.
-Dzięki.
-Prawda, że mój tata jest świetny?
-Pytasz jako piłkarz czy jako człowiek? - zaczęłam się z nim droczyć
-No Wiki jedno i drugie!
- No tak przepraszam. Masz rację oczywiście. Teraz wskakuj do samochodu.
-Kiedyś też będę taki jak tatuś- powiedział wygodnie zasiadając na foteliku
-Ty jesteś już lepszy niż Twój tatuś. Jesteś cudowny.
***
Po wygranej bardzo się cieszyliśmy. Był to dla nas ważny mecz:
-Chłopcy super robota. Jutro macie wolne, ale w niedziele trening o 9! Musimy być gotowi w środę na ligę mistrzów! - powiedział trener - Teraz życzę Wam dobrej nocy i miłej soboty.
-Dziękujemy- odpowiedzieliśmy wszyscy jedno głośnie -Była Irina?- zapytał Iker
-A była była i to nie tylko ona.
-Kto jeszcze?- wypytywał Benzema
-No pewnie Cris i jego mama- wtrącił Pepe
-Nie! Ja wiem kto! Wiktoria tak? Dobrze pamiętam- rzucił James
-Chyba żartujesz? To wy macie, aż takie kontakty ze sobą?- powiedział bramkarz
-Tak właśni mamy takie kontakty. Irina ją polubiła nie mówiąc już o moim synku.
-Ty chyba też co?- powiedział Bale
-Oj dajcie już spokój. Ok! Wam to tylko jedno w głowie a mówią na mnie, że jestem kobieciarzem.
-Bo jesteś!- rzucili nie trafne oskarżenie
-Absolutnie nie jestem i właśnie wychodzę bo jadę do domku. Cześć.
Gdy zszedłem do garażu czekała na mnie Irina:
-Świetnie grałeś kochanie- pocałowała mnie czule- Tak pomyślałam, że skoro jest Wiktoria to może byśmy pojechali gdzieś na kolacje .
-Wolałbym pojechać do domu. Jestem zmęczony i jest bardzo późno. Przypominam Ci, że Wiktoria miała mieć dziś wolne.
-Ale ona lubi Crisa i na pewno nie ma nic przeciwko.
-Kochanie jestem na prawdę zmęczony i wole posiedzieć w domu. Jedź odwieść Wiki i wracaj szybko- pocałowałem ją i wsiadłem do samochodu.
Ona czasami na prawdę nie rozumie, że mogę być zmęczony.
Jak tylko przyjechałem do domu wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół. Irina właśnie weszła do domu:
-Gdzie mały?
-Właśnie zasnął mi w samochodzie. Możesz iść po niego?- poszedłem do auta i delikatnie go wyjąłem. Gdy śpi mogę na niego patrzeć godzinami. Jest w tedy tak bardzo uroczy. Oddał bym za niego życie. Jest dla mnie najważniejszy na świecie. Po wędrowałem z nim do jego pokoju i zdjąłem spodenki by mu nie przeszkadzały. Następnie przykryłem kołdrą i pocałowałem.:
-Chyba zasnął po tych Twoich wyczynach na boisku.
-Zapewne masz rację, ale czy byłem aż tak dobry?
-Przecież wiesz.
-No właśnie nie wiem.
-Byłeś jesteś i będziesz zawsze cudowny- i właśnie przypomniałem sobie, że muszę zadzwonić do Wiktorii.
-Muszę zadzwonić.
-Do kogo i to właśnie teraz?
-Do Wiktorii. Muszę jej powiedzieć, że ma jutro też wolne.
-Cris właściwie to dlaczego Ty jeszcze nie podpisałeś z nią umowy?
-Sądzisz, że jest na prawdę, aż tak dobra?
-No tak! Jutro masz czas weź ją zaproś i podpiszecie jutro wszystko. Zanim ktoś Ci ją zabierze.
-Masz rację.- wybrałem numer- Wiktoria możesz być jutro o 13?
-Oczywiście. Strasznie Wam dziękuje za zaproszenie na mecz.
-Nie ma za co. To do jutra.
-Cześć.
-Niech zgadnę dziękowała za zaproszenie?
-Tak.
-Ona za wiele razy dziękuje. Jest strasznie grzeczna i skromna.
-Skarbie widziałaś ją dwa razy!
-No i co? Mi to starczy by ją poznać.
-Choć do mnie Ty mój psychologu kochany.
---------------------------------------------------------------
Witam Was serdecznie.
Proszę o obserwowanie i komentowanie mojego bloga jest to ogromna motywacja!
Pozdrawiam Lena i zapraszam na mojego bloga
lilikuba.blogspot.com
STRÓJ WIKTORII:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz