piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 6

Gdy wychodziłem z garderoby zadzwonił dzwonek do drzwi:
-Hej jestem- powiedziała uśmiechając się 
-Wejdź.
-A gdzie Cris?- zapytała rozglądając się
-Ja Ci nie starczę?- zapytałem z uśmiechem-A tak na poważnie to poszedł z Iriną do mojej mamy.
-Więc po co mnie wzywałeś?
-Bo chciałem porozmawiać na temat Twojej umowy.  Chciałbym Cię zatrudnić. Na stałe. Oczywiście o ile nadal tego chcesz?
-Na prawdę? Tak się cieszę. Oczywiście, że chcę Cris jest cudownym dzieckiem.
-Świetnie. Ja również jestem zadowolony z Twojej pracy i widzę, że bardzo angażujesz się w to co robisz. Tylko chcę żebyś wiedziała, że ta praca nie będzie łatwa. Ja i Irina często wyjeżdżamy i będziesz pewnie musiała czasami z Crisem nocować.
-Rozumiem to.
-Za nim jednak się zdecydujesz to chcę, żebyś przeczytała coś jeszcze- wyjąłem z teczki dokument i położyłem na stole
-Ale co to jest?
-Jest to umowa o dotrzymaniu tajemnicy. Jestem piłkarzem i media lubią o mnie pisać i o mojej rodzinie a kiedy będziesz nianią Juniora to będziesz w pewnym sensie naszą rodziną i chcąc nie chcąc będziesz wiedziała o nas dużo rzeczy. Dlatego nie masz prawa udzielać jakichkolwiek informacji na nasz temat, a ta umowa ma mnie właśnie przed tym chronić. Nie chcę broń Boże żebyś myślała, że Ci nie ufam, ale...- usiadłem o obok niej by poczuła się raźniej 
-Rozumiem nie musisz kończyć. Chyba każdy by tak zrobił na Twoim miejscu. Chcesz chronić swoją rodzinę.- Zadziwiało mnie to jak bardzo ona jest wyrozumiała- Tylko mam jedno pytanie czy moja rodzina nie może wiedzieć, że u Ciebie pracuje?
-Może jak najbardziej. Możesz też mówić im jakieś rzeczy z naszego życia jeżeli im ufasz i wiesz, że nie wykorzystają tego przeciwko Tobie. - uśmiechnąłem się -Czyli jesteś gotowa?
-Tak.- podałem jej jeszcze jeden dokument.
-Przeczytaj dokładnie, a ja pójdę po wodę.
-Cistiano ta kwota jest dużo za duża- powiedziała gdy wróciłem.
-Nie jest.
-Ależ jest! Ja z Ronaldo siedzę z 4 godziny dziennie i...
-Wiem, ale nie zawsze tak będzie czasami będziesz musiała siedzieć z nim 24 godziny na dobę. Dlatego taką zaproponowałem Ci kwotę i proszę przyjmij ją.
-Dobrze.- Wiktoria podpisała wszystkie dokumenty. - Bardzo dziękuje Ci za tą pracę i za zaufanie mi to dla mnie dużo znaczy.
-Nie ma za co. Może zawiozę Cię do domu?
-Nie ma takiej potrzeby mieszkam nie daleko. Mam jutro przyjść?
-Irina ma wolne, ale możesz wpaść na dwie godziny. Bądź o 12 ok?
-Dobrze. 

Jak tylko Wiktoria wyszła pojechałem do mamy:
-Jesteś w samą porę- powiedziała mama- właśnie podaję do stołu.
-I jak podpisała umowę?- zapytała Irina
-Tak jedną i drugą.
-Nie była zadowolona z tej drugiej umowy?
-Właśnie nie! Powiedziała, że rozumie i każdy zrobiłby to samo.
-Całe szczęście, że pani ją znalazła. 
-Ona sama mnie znalazła. Była dla nas przeznaczona. Wiktoria jest na prawdę dobra.
-Tato Wiki będzie jutro?- zapytał mój syn wskakując mi na kolana
-Będzie i Irina też będzie. Aż Ci zazdroszczę synku- pocałowałem go w czoło
-Ej no wiesz co ja Ci już nie starczę?- zapytała z udawaną złością
-Wiadomo, że starczysz kochanie. 
-Irinko a jak było na pokazie?- zmieniła temat moja mama
-Cudownie! Wszystko wyszło świetnie.
-To dobrze.
-Wiem, że to tego dni ja miałam zająć się małym, ale nie mogłam przegapić tak wspaniałej oferty. Przepraszam.
-Daj spokój. To właśnie w tedy spotkaliśmy z Crisem Wiktorię. Tak musiało być. -odpowiedziała moja mama głaszcząc ją po ramieniu, ale ja w tedy byłem na nią na prawdę zły. Już nie raz robiła tak, że miała zająć się Ronaldo, a nagle musiała wyjechać.


***
Niezmiernie się cieszę, że wreszcie dostałam tą pracę na stałe. 
A szczególnie, że Cristiano powiedział, że mi ufa. To jest najlepsze co mogło mnie spotkać.
Cieszę się, że wyjechałam z Polski i znalazłam właśnie tą pracę, a właściwie to praca znalazła mnie!
Nie jestem zła o tą drugą umowę, bo gdybym ja była na jego miejscu to raczej zrobiłabym to samo. Każdy chce zachować swoją prywatność.
Weszłam do domu i zobaczyłam jakąś dziewczynę, która siedziała na kanapie:
-O cześć Ty za pewne jesteś Wiktoria?-podeszła do mnie
-Tak- odpowiedziałam nie pewnie
-Melania- odpowiedziała i podała mi dłoń, a ja odwzajemniłam gest.- Fajnie, że wreszcie mogę Cię poznać. Twój tata mówił mi o Tobie z resztą moja mama też.- uśmiechnęła się
-Mi również. Serio mój tata Ci o mnie opowiadał?
-Jasne. Ma nawet Twoje zdjęcie w gabinecie. Fajnie, że masz takiego tatę po mimo, że twoi rodzice są po rozwodzie. 
-Ymm wcale nie mam z nim takiego dobrego kontaktu. 
-Ale jesteś tu co wakacje. Musisz mieć tak byś nie przyjeżdżała.
-Przyjeżdżam, ale mało czasu z nim spędzam. Twoi rodzice też się rozstali?
-Tak. Tylko mój tata nawet nie chcę mieć ze mną kontaktu.  
-Przykro mi. Ile lat pracujesz u taty?
-Trzy. Luis jest dla mnie prawie jak ojciec. Lubię z nim gadać i zawsze mnie wysłucha.- Jak to? Mój tata umie rozmawiać i jeszcze jej doradza? Dlaczego ze mną tak nie jest?
-Fajnie. Dobrze, że masz z nim taki kontakt.- wymusiłam uśmiech na swej twarzy i do domu wszedł tata z Camilą
-Ooo widzę, że się poznałyście. Bałam się, że dziś też będziesz w pracy- powiedziała kładąc zakupy na blat.
-A gdzie pracujesz?- zapytała zaciekawiona Melania 
-Właśnie powiedź.- po prosił mój tata 
-To nic ciekawego.
-No nie daj się prosić- złapała mnie za rękę 
-Jestem nianią i już podpisałam umowę na stałe.- błagałam tylko by nie pytali u jakiej rodziny pracuje
-Nianią ?- zapytał tata i raczej nie był zadowolony 
-Tak- odpowiedziałam dumnie bo ta praca dawała mi niesamowitą radość
-Mogłaś pracować u mnie.
-Nie dziękuje.
-Daj spokój. Nie widzisz jak się cieszy, że tam pracuje- powiedziała Camila
-Choć Melania do mojego pokoju.- złapałam ją za rękę i udałyśmy się na górę- Wiesz co mogę do Ciebie mówić Mel albo Melka?
-Jak?- zapytała zdziwieniem 
-U nas w Polsce mówi się tak zdrobniale
-Jasne! Nawet ładnie. - rzuciła się na moje łóżko- A jak jest w Polsce?
-Fajnie. Tylko zimno i nie ma tyle słońca, ale kocham to miejsce. 
-Ładnie mówisz po hiszpańsku. Luis cię uczył?
-Jak zaczęłam mówić to mama mówiła do mnie po polsku, a tata po hiszpańsku, ale najczęściej słyszałam hiszpański bo tata po polsku mówił mało, więc mama też mówiła po hiszpańsku. Jak się rozwiedli to tylko gadałam po polsku, a  w wakacje po hiszpańsku, ale jednak myślę po polsku- dodałam z uśmiechem
-Fajnie, że znasz już tak perfekcyjnie dwa języki.  Twoja mama ma kogoś?
-Tak. Ma męża, Mariusza i bardzo go kocham. Jest dla mnie jak tata. Martwi się o mnie dużo spędzał ze mną czasu teraz nawet gdy jestem duża to uwielbiam z nim siedzieć.
-Będziesz musiała kiedyś zabrać do Polski.
-Jasne, że Cię zabiorę
-Dziewczynki chodźcie na obiad- powiedziała uchylając drzwi Camila 

Przy obiedzie na prawdę Mela i tata rozmawiali o wszystkim, śmieli się i dyskutowali. Dlaczego ze mną tak nie rozmawia? Czemu się do mnie nie uśmiecha? Tak jak do niej. 
A może to moja winna? Przecież Melania odpowiada mu całymi zdaniami, a nie tak jak ja NIE lub TAK. 
Może on  ma już dosyć cały czas nawiązywania ze mną kontaktu i dostania się do mojej szklanej Skorupy?Którą ja cały czas przed nim szczelnie zamykam.
-Wiktoria? Halo tu ziemia- Melania machała mi ręką przed oczami- Żyjesz?
-Co? Przepraszam zamyśliłam się.
-Dobrze się czujesz?- zapytał tata
-Tak.- odpowiedziałam. No i znów to słowo bez żadnej wartości- Tak tato bardzo dobrze- uśmiechnęłam się do niego, a jego oczy się zaświeciły- Dziękuje, że pytasz. 
-Cieszę się. Przepraszam jeżeli uraziłem Cię...
-Nie ma sprawy. Rozumiem tylko lubię tą pracę i jestem szczęśliwa, że ją mam. 
-W takim razie ja też jestem szczęśliwy.- złapał mnie za rękę, a po moim cielę przeszło stado mrówek. Cieszyłam się, że okazał mi ojcowską miłość. Może to ja mu nie pozwalałam do siebie dość.  Winiłam go za rozpad małżeństwa ich małżeństwa, ale za pewne każde z nich było winne. 
Nie tylko on.
-Wiki idziemy do pokoju? Włączę fajną Hiszpańską komedię.
-Jasne. Obiad był pyszny.- skierowałam słowa do Camili
-Bardzo dziękuje i cieszę się, że Ci smakowało. 

Film, który włączyła Mela był na prawdę dość śmieszny. 
-Dobra ja już będę leciała- Melania wstała z łóżka
-Nie zjesz z nami kolacji?
-Nie. Muszę iść do domu i ją zrobić.
-Zjedź z nami nie opłaca Ci się robić dla siebie.
-Muszę ją robić Marcelo. To mój chłopak. Mieszkamy razem od niedawana.
-A nie wiedziałam- uśmiechnęłam się.
-A Ty masz chłopaka?
-Nie. 
-No tak gdybyś miała to pewnie byś nie wyjechała. Nie martw się pójdziesz ze mną na imprezę i będziesz miała i to nie jednego-puściła mi oczko 
-Dobra dobra już tak nie obiecuj. Leć do niego.
-Pa, a i było mi bardzo miło Cię poznać na prawdę.- powiedziała za uchylonych drzwi 
-Mi również. Cześć. 

Miałam iść do łazienki, ale na Skype zadzwonił do mnie Mariusz:
-Cześć Księżniczko. Co u Ciebie?
-Cześć. Wszystko dobrze nawet bardzo. A gdzie mama?
-W kuchni, ale ooo właśnie już idzie.
-Skarbie jak tam Ci jest?
-Fajnie. Mam pracę na stałe!
-Jak to na stałe? Nie wracasz tu? 
-Na razie nie. 
-A co to za praca?- zapytał Mariusz
-Jestem opiekunką cudownego chłopca. Ma na imię Cristiano.
-Może jeszcze powiesz, że Ronaldo- zaśmiał się 
-Oj przestań!- mama go uspokoiła- Wikuś ty nigdy nie miałaś kontaktu z dzieckiem.
-No wiem, ale on jest na prawdę grzeczny ma już 4 lata. 
-A jego rodzice fajni?- wtrącił Mariusz
-Bardzo fajni.- uśmiechnęłam się na samą myśl o Cristiano- Poznałam dziś Melanię
-A kto to? - zapytała zaciekawiona mama
-To córka Camili, taty dziwczyny. Mela jest bardzo fajana. W ogóle tu są super uprzejmi i mili ludzie. Jak zawsze kiedy tu przyjeżdżałam.
-A kiedy przyjedziesz nas odwiedzić?
-Mamo jeszcze nie wiem i po pierwsze nie dawno wyjechałam. Stęsknij się za mną bardziej, a nie.
-Bardzo tęsknimy.
-Już tak nie przesadzaj. Spokój mamy- zażartował 
-Będę już kończyć. Całuje Was i bardzo Was kocham.
-My Ciebie też- odpowiedzieli jednogłośnie i zakończyliśmy rozmowę.



---------------------------------------
Cześć kochane :*
Zachęcam Was do komentowania :D
Życzę udanego weekendu.

Pozdrawiam Lena :*



STRÓJ WIKTORII:



MELANIA:

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 5

Tak jak Cristiano sobie życzył byłam u niego w domu o godzinie 9.
Gdy tylko piłkarz wyszedł na trening. Dałam małemu śniadanie i poszliśmy na podwórko:
-Pokazać Ci coś?- zapytał mnie Junior 
-Jasne, że tak- powiedziałam zadowolona, a on mnie złapał za rękę i wprowadził do garażu
-Ładny?- zapytał wskazując na rower
-Śliczny.
-Tata miał mnie nauczyć jeździć tak samemu bez tego kijka- wskazał palcem na przedmiot, którego chciał się pozbyć -nauczyłabyś mnie?
-Oczywiście. Tylko czy tata nie będzie zły?
-Nie! Zrobię mu w ten sposób niespodziankę!
-W takim razie proszę bardzo- wyjęłam rower z garażu. 
Cristiano od razu wsiadł na swój pojazd i zaczął manewrować.
Po godzinie czasu trochę mu się znudziło i postanowił, że pójdziemy się pohuśtać.
Junior jest na prawdę pełny energii i ma masę pomysłów, ale to bardzo dobrze. Przecież dziecko musi mieć wyobraźnie!
 Wróciliśmy do domu i  poszliśmy układać klocki.
Usłyszałam jakieś dźwięki na dole, więc po prosiłam małego by został na górze. Sama zeszłam na dół. Zobaczyłam jak piękna kobieta dokładnie Irina Shayk stawia swoją walizkę na podłodze:
-Cristiano!- krzyknęła, a ja udałam się do salonu.
-Cristiano jest jeszcze na treningu.- kobieta była bardzo zdziwiona -Wiktoria Flores- podałam rękę, a ona odwzajemniła gest
-Irina, ale co pani tu robi?- byłam w szoku, że Ronaldo nie powiedział jej, że zatrudnił opiekunkę. W końcu są razem powinni raczej rozmawiać ze sobą o takich rzeczach
- Jestem opiekunką Cristiano- uśmiechnęłam się, a chłopiec zszedł na dół i przytulił mnie
-A rozumiem- modelka była ewidentnie zmieszana i zaskoczona- Cześć kochanie- wyciągnęła ręce do chłopczyka, a on pocałował ją w policzek-Stęskniłam się- powiedziała głaszcząc go po głowie 
-Ja też- obdarzył ją uśmiechem 
-To ja może pójdę zrobić obiad dla Crisa. Pani też coś zje?
-Nie dzięki jadłam, ale pójdziemy z Tobą.- ona na prawdę była bardzo miła-W ogóle to masz bardzo ładną spódnice. 
-Bardzo dziękuje. Pani jest nie tylko ładnie ubrana, ale śliczna.- biło od niej jakieś ciepło. Wydawała się bardzo otwartą osobą, z resztą taką była skoro tak szybko złapałam z nią kontakt.
-Oj nie przesadzajmy. -uśmiechnęła się jej uśmiech był na prawdę śliczny. Nic dziwnego, że Ronaldo wybrał właśnie ją na swoją narzeczoną-Może przejdziemy na Ty?
-Jasne  Wiktoria.
-Irina.Ty się tu urodziłaś?- zapytała mnie- przepraszam, że pytam,ale nie masz takiego prawdziwego hiszpańskiego akcentu.
-Nie. Mieszkałam w Polsce.
-Na prawdę? To jesteśmy tak jakby sąsiadkami.
-No tak tylko nie za bardzo się lubiące- dodałam żartobliwie
-Masz rację, ale my wcale nie musimy być tak źle do siebie nastawione. Prawda?
-Jasne, że nie. Cris!- krzyknęłam, a chłopczyk usiadł do stołu- Proszę- podałam mu talerz z jedzeniem.
-Ale jesteś polką? Czy tylko tam mieszkałaś? Bo nazwisko masz bardzo Hiszpańskie.
-Moja mama jest polką, a tata Hiszpanem.Niestety się rozstali kiedy miała 7 lat, ale do taty przyjeżdżałam w wakacje.
-Z jednej strony fajnie z drugiej nie. Jednak rodzice jak są razem to zawsze lepiej.- pogłaskała Juniora po głowie
-To prawda. Inne dzieci  zazdrościły mi wakacji, a ja zazdrościłam im taty, choć mam ojczyma i bardzo go kocham.
-Sądzisz, że da się zastąpić ojca czy matkę?- zapytała z dużym zainteresowaniem
-Może tak w stu procentach nie, ale na pewno jest to dodatkowa i bardzo ważna miłość. A przynajmniej dla mnie i uważam, że nie jest ważne kto jest Twoim biologicznym rodzicem lecz to jak ktoś bardzo Cię kocha i poświęca Ci swój czas.

***
Otworzyłem drzwi wejściowe i zobaczyłem walizkę Iriny. Już wróciła, a ja zapomniałem jej powiedzieć o Wiktorii, ale przecież dzwoniłem tylko to ona nie miała czasu. Nie pewnie stawiałem kroki, lecz gdy byłem bliżej salonu słyszałem głośne śmiechy i rozmowy:
-O już jesteś?- zapytała Irina wstając z podłogi gdzie razem z Juniorem i Wiki grali w grę.
-Tak- odpowiedziałem i pocałowałem ją w policzek-widzę, że się poznałyście- posłałem uśmiech
-Tak- odpowiedziała Irina -właśnie graliśmy.
-Ja już będę szła- powiedziała Wiktoria całując mego synka- To do jutra
-Wiktoria jutro nie musisz przychodzić.
-Dlaczego?- zapytała zdziwiona modelka
-Ja jutro mam mecz Ty zostaniesz z małym. Taka była umowa.
-No tak, ale Wiktoria może iść z nami. Prawda?- skierowała pytanie do niej
-Bardzo dziękuje, ale...
-Irina Wiktoria może ma już jakieś plany.- powiedziałem. Nie chciałem by Irina wszystko jej burzyła. Przecież ona jest młoda na pewno chciała by gdzieś wyskoczyć.
-Nie. Ja po prostu nie mam biletu na mecz- odpowiedziała niepewnie
-Dziewczyno to nie problem.
-Proszę Wiki choć z nami!- krzyknął Cristiano
-Widzisz musisz iść, a biletem się nie martw. Prawda?- tym razem pytanie było do mnie
-Tak- uśmiechnąłem się. - z biletem nie ma problemu, a będzie miło jak przyjdziesz.
-W takim razie bądź u nas o 18- dokończyła moja narzeczona
-Dziękuje. To do jutra.

Byłem zdziwiony, że Irina sama chce by Wiktoria poszła z nimi na mecz. Chyba musiała ją polubić:
-Czemu nie powiedziałeś mi, że Cris ma nianię? I to jeszcze tak ładną i młodą?- ach czyli się zaczyna
-To wyszło bardzo szybko. Sam nie byłem gotowy na opiekunkę. Mama ją znalazła.
-Ta Twoja mama to zna się na ludziach.
-Podoba Ci się Wiktoria?
-Yhym. Cris ją uwielbia. Wiesz, że jak mnie zobaczył to najpierw do niej poszedł dopiero gdy go po prosiłam to się do mnie przytulił. Było mi przykro.
-Och na prawdę?
-Tak
-Nie martw się. Ona jest nowa, a Cris lubi nowe osoby szczególnie ładne dziewczyny.
-Osz Ty czyli podoba Ci się ?
-Ej no sama powiedziałaś, że jest ładna, ale wiesz, że podobasz mi się tylko Ty. Najbardziej na świecie!- pocałowałem moją kochaną kobietę

***
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jak wspaniałą i miłą osobą jest Irina. Choć co prawda spędziłam z nią może co najwyżej 3 godziny. Cieszę się, że zaprosiła mnie na mecz. Chętnie zobaczę jak to wszystko wygląda.

 Dziś spałam dość długo bo aż do 12. W końcu się wyspałam.
Leniwie zeszłam z łóżka i po wędrowałam do łazienki. Zdjęłam swoje ubrania i delikatnie weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i czułam jak strumienie cieszy pieszczą moje ciało. Nałożyłam swój ulubiony czekoladowy żel pod prysznic i  umyłam się. Znów poczułam wodę na swym ciele. Wyszłam spod prysznica i dokładnie wytarłam swoje ciało z kropli wody. Rozczesałam włosy i wtarłam w nie olejek. Miałam jeszcze dużo czasu dlatego postanowiłam, że pomaluje sobie paznokcie. W końcu czas najwyższy!
Zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia:
-Cześć - powiedział tata nalewając sobie wody- Dopiero wstałaś?
-Hej. Nie.
-Razem z Camilą chcemy iść na obiad do restauracji. Pójdziesz z nami?
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Idę na mecz.
-Na mecz? Ale jaki?
-Na Real Madryt.
-Przecież Ty nie lubisz piłki nożnej. Jak poszedłem z tobą kiedyś na mecz to zasnęłaś, a przedtem zrobiłaś awanturę nie mówiąc już o tym, że nie odzywałaś się do mnie przez trzy dni
-Tato w tedy miałam 6 lat! Wiadomo, że wolałam iść do wesołego miasteczka niż na mecz. Teraz jestem już duża.
-A z kim idziesz?
-Z...no z koleżanką, ale nie znasz. Ja za bardzo też nie, ale jest miła- musiałam z kłamać.
-Dobra to może Cię zawiozę?
-Nie ma takiej potrzeby.
-Dobra to ja już wychodzę, a Tobie życzę miłej zabawy- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pomieszczenia. A ja mogłam na spokojnie dokończyć posiłek. Nim się obejrzałam była już 16:40 szybko poszłam na górę i założyłam czarne rurki, ale uświadomiłam sobie, że nie mam przecież żadnej bluzki klubu. To co ja mam zrobić? Pomyślałam, że może tata coś będzie miał. Udałam się do jego garderoby. Aha! Mam coś i to nawet jakieś trzy bluzki. Wybrałam najmniejszą z napisem Rodriguez. Za pewne była to bluzka Camili. Związałam swoje włosy w wysokiego kucyka. Zarzuciłam na ramiona jeansowa kurtkę i wyszłam z domu.
Jak tylko Irina mi otworzyła powaliła mnie swoim wyglądem. Była ubrana dokładnie tak jak ja, ale na niej wyglądało to po prostu bosko. Jakby miała na sobie bardzo drogą i elegancką kreacje, a nie czarne rurki i zwykłą białą bluzkę. Wsiadłyśmy do jej pięknego samochodu i pojechałyśmy na stadion. Fakt byłam tu kiedyś, ale wtedy praktycznie nic nie widziałam od namiaru mych łez.
Teraz byłam bardzo zadowolona, że mogę być na tym wspaniałym stadionie i obserwować grę cudownych piłkarzy- Mistrzów Ligi Europejskiej.:
 http://s2.manifo.com/usr/9/953f/3c/manager/nazwa-7.jpg

-Interesujesz się piłką?- zagadała do mnie
-Średnio. Znam bardzo mało klubów i zawodników. Ty za pewne znasz każdego.
-Co Ty! Wcale nie. Z Realu może i tak, ale z innych nie koniecznie. A jakiego zawodnika masz na koszulce. Pokaż!- odwróciłam się i zdjęłam kurtkę-ooo Rodriguez fajny chłopak.- powiedziała z uśmiechem- a jaki przystojny- szczerze to nie wiedziałam jak on wygląda- Masz gust dziewczyno!
-Dobrze wiedzieć.
-Ale James jest niestety zajęty bo chętnie bym Cię z nim poznała. No chyba, że ty już też jesteś zajęta.- ewidentnie czekała na moją odpowiedź
-Niestety nie, ale jakoś mi to nie przeszkadza. - niedbale ruszyłam ręką- Przynajmniej nie jestem ograniczona. Mogę spakować walizki i wyjechać.
-Ach wiem coś o tym ograniczeniu- zaśmiała się- praktycznie cały czas z Cristiano się mijamy, ale za to jak mamy wolne to świata za sobą nie widzimy.
-Śliczna z Was para. Jesteście tacy idealni.
-E tam nikt nie jest idealny moja droga. My też nie.
-Tata wchodzi!- Krzyknął Junior co chyba było dla niego zbawieniem bo  miał dość naszej gadki.

Mecz był bardzo emocjonujący i nie wiedziałam, że można się w to aż tak bardzo wkręcić.
Byłam na prawdę szczęśliwa, że mogłam tu być. Mecz wygrał oczywiście Real i nasz bohater CR7 strzelił dwa gole oraz Benzema chyba dobrze mówię bo tak szczerze to dopiero się uczę tych nazwisk. Po meczu udałyśmy się w raz z Juniorem do samochodu:
-Irina bardzo Ci dziękuje.
-Nie ma za co to ja się cieszę, że z nami poszłaś. Prawda skarbie? - zapytała Ronaldo
-Tak!
-Wsadzisz małego do samochodu, a ja pójdę na chwilę do Cristiano?
-Tak nie ma problemu.
-Dzięki.
-Prawda, że mój tata jest świetny?
-Pytasz jako piłkarz czy jako człowiek? - zaczęłam się z nim droczyć
-No Wiki jedno i drugie!
- No tak przepraszam. Masz rację oczywiście. Teraz wskakuj do samochodu.
-Kiedyś też będę taki jak tatuś- powiedział wygodnie zasiadając na foteliku
-Ty jesteś już lepszy niż Twój tatuś. Jesteś cudowny.

***
Po wygranej bardzo się cieszyliśmy. Był to dla nas ważny mecz:
-Chłopcy super robota. Jutro macie wolne, ale w niedziele trening o 9! Musimy być gotowi w środę na ligę mistrzów! - powiedział trener - Teraz życzę Wam dobrej nocy i miłej soboty.
-Dziękujemy- odpowiedzieliśmy wszyscy jedno głośnie -Była Irina?- zapytał Iker
-A była była i to nie tylko ona.
-Kto jeszcze?- wypytywał Benzema
-No pewnie Cris i jego mama- wtrącił Pepe
-Nie! Ja wiem kto! Wiktoria tak? Dobrze pamiętam- rzucił James
-Chyba żartujesz? To wy macie, aż takie kontakty ze sobą?- powiedział bramkarz
-Tak właśni mamy takie kontakty. Irina ją polubiła nie mówiąc już o moim synku.
-Ty chyba też co?- powiedział Bale
-Oj dajcie już spokój. Ok! Wam to tylko jedno w głowie a mówią na mnie, że jestem kobieciarzem.
-Bo jesteś!- rzucili nie trafne oskarżenie
-Absolutnie nie jestem i właśnie wychodzę bo jadę do domku. Cześć.
Gdy zszedłem do garażu czekała na mnie Irina:
-Świetnie grałeś kochanie- pocałowała mnie czule- Tak pomyślałam, że skoro jest Wiktoria to może byśmy pojechali gdzieś na kolacje .
-Wolałbym pojechać do domu. Jestem zmęczony i jest bardzo późno. Przypominam Ci, że Wiktoria miała mieć dziś wolne.
-Ale ona lubi Crisa i na pewno nie ma nic przeciwko.
-Kochanie jestem na prawdę zmęczony i wole posiedzieć w domu. Jedź odwieść Wiki i wracaj szybko- pocałowałem ją i wsiadłem do samochodu.
Ona czasami na prawdę nie rozumie, że mogę być zmęczony.
Jak tylko przyjechałem do domu wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół. Irina właśnie weszła do domu:
-Gdzie mały?
-Właśnie zasnął mi w samochodzie. Możesz iść po niego?- poszedłem do auta i delikatnie go wyjąłem. Gdy śpi mogę na niego patrzeć godzinami. Jest w tedy tak bardzo uroczy. Oddał bym za niego życie. Jest dla mnie najważniejszy na świecie. Po wędrowałem z nim do jego pokoju i zdjąłem spodenki by mu nie przeszkadzały. Następnie przykryłem kołdrą  i pocałowałem.:
-Chyba zasnął po tych Twoich wyczynach na boisku.
-Zapewne masz rację, ale czy byłem aż tak dobry?
-Przecież wiesz.
-No właśnie nie wiem.
-Byłeś jesteś i będziesz zawsze cudowny- i właśnie przypomniałem sobie, że muszę zadzwonić do Wiktorii.
-Muszę zadzwonić.
-Do kogo i to właśnie teraz?
-Do Wiktorii. Muszę jej powiedzieć, że ma jutro też wolne.
-Cris właściwie to dlaczego Ty jeszcze nie podpisałeś z nią umowy?
-Sądzisz, że jest na prawdę, aż tak dobra?
-No tak! Jutro masz czas weź ją zaproś i podpiszecie jutro wszystko. Zanim ktoś Ci ją zabierze.
-Masz rację.- wybrałem numer- Wiktoria możesz być jutro o 13?
-Oczywiście. Strasznie Wam dziękuje za zaproszenie na mecz.
-Nie ma za co. To do jutra.
-Cześć.
-Niech zgadnę dziękowała za zaproszenie?
-Tak.
-Ona za wiele razy dziękuje. Jest strasznie grzeczna i skromna.
-Skarbie widziałaś ją dwa razy!
-No i co? Mi to starczy by ją poznać.
-Choć do mnie Ty mój psychologu kochany.


---------------------------------------------------------------

Witam Was serdecznie.
Proszę o obserwowanie i komentowanie mojego bloga jest to ogromna motywacja!
Pozdrawiam Lena i zapraszam na mojego bloga
lilikuba.blogspot.com


STRÓJ WIKTORII:

piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 4

Dość zmęczony wróciłem z treningu do domu:
-Synku dobrze, że jesteś.- powiedziała cicho mama
-Coś się stało?- zapytałem rzucając bluzę na kanapę 
 -Tak muszę coś Ci powiedzieć- do salonu jednak wszedł a raczej wleciał mój syn
-Tatuś! Poznaj Wikunie- skoczył mi w ramiona a za nim nie pewnie weszła młoda dziewczyna.
-Tak właśnie synku to jest...- powiedziała moja mama
-Dzień dobry jestem Wiktoria Flores- podała mi dłoń i obdarzyła uśmiechem
-Cześć Cristiano Ronaldo. Tylko nie za bardzo wiem o co chodzi.
-Wiktoria będzie nianią Juniora- powiedziała moja mama
-Ale mamo przecież ja nie dawałem żadnego ogłoszenia!
-Wiesz o tym, że bardzo kocham mojego wnuka, ale synku ja go wychowuje już 4 lata...
-Przepraszam, ale może ja już pójdę- rzuciła Wiktoria 
-Nie zostań proszę- mój syn uwiesił się jej na nodze
-Zostań. - powiedziała moja mama- Weź Crisa na górę. Dobrze?- dziewczyna wzięła go na ręce i udała się na wyznaczone miejsce
-Mamo co Ty w ogóle robisz? Znasz ją, że chcesz by zajmowała się moim synem?- zapytałem wściekły. Lubię ludzi i z reguły im wierze, ale to jest mój syn. Mały i bezbronny. 
-Poznałam ją dziś.- rzekła 
-Co!? I Ty mi mówisz, że to jest niania Crisa!
-Synku muszę Ci coś powiedzieć. Ja dziś...ja go dziś zgubiłam w sklepie- powiedziała cicho
-Jak to? Mamo!
-Zrozum on ma masę energii, a ja już nie mam siły za nim latać. Szliśmy razem nagle patrze i już go nie było. To Wiktoria go znalazła. On ją polubił i to bardzo. Ta dziewczyna jest bardzo miła i też potrzebuje pomocy. Szuka pracy, a Ty lubisz pomagać- powiedziała przytulając mnie
-Lubię, ale nie kosztem swojego dziecka. 
-Cristiano proszę daj jej szanse. - z góry zeszła właśnie ona
-Ja na prawdę nie chcę już przeszkadzać. Było mi bardzo miło poznać panią i spędziłam miło dzień.- podała mojej mamię dłoń- Cris jesteś uroczy- pogłaskała go po głowie.- Do widzenia
-Poczekaj- wstałem i podszedłem do niej- Bardzo Ci dziękuje za to, że znalazłaś mojego syna. Na prawdę.
-Nie ma za co- powiedziała z uśmiechem- ale rozumiem, że pan nie chce bym zajmowała się pana synem. Nie mam nawet żadnego doświadczenia.
-Chcę Cię poprosić byś jutro przyszła na dzień próbny do Crisa. Jeżeli chcesz. 
-Dziękuje. O której mam być? 
-O 11. W takim razie do jutra.
-Do zobaczenia.- dziewczyna wyszła
-Wiedziałam, że jesteś mądrym mężczyzną- powiedziała moja mama całując mnie w czoło
-Robię to dla Ciebie.
-I dla swojego syna. Ja już idę. Dobranoc.

Wykąpałem mojego małego szkraba i położyłem go do łóżka.
-Synku lubisz tą dziewczynę?
-Wiki? Tak i to bardzo. Fajnie, że jutro do mnie przyjdzie.
-Cieszę się, ale gdybyś nie chciał by się Tobą zajmowała to powiedz.
-Dobrze tatusiu. 

Ucałowałem go na dobranoc i sam poszedłem do łóżka. Wiktoria jest bardzo ładną i sympatyczną osobą, ale jednak jest to mój syn i nie chcę by coś mu się stało. 
Nie znam jej jest dla mnie obcą osobą.

***
Cieszę się, że poznałam panią Marię i Cristiano Juniora są fantastyczni, ale rozumiem też, 
że Ronaldo nie chciał mnie zatrudnić. Przecież nie mam żadnego doświadczenia. 
Było mi też smutno z powodu jego zachowania, bo przecież nie zrobiła bym małemu absolutnie nic złego.
- Wiktoria gdzie byłaś tak długo?- zapytał tata
-Coś mi wypadło-rzuciłam by już mnie nie męczył
-Szkoda była dziś na obiedzie Melania chciała Cię poznać- powiedziała Camila 
-Przepraszam. Innym razem na pewno się uda. Tylko dajcie mi znać wcześniej. Teraz pójdę do siebie.
Wykąpałam się i usiadłam na łóżku włączyłam laptopa i zadzwoniłam do mamy:
-Cześć skarbie. Jak Ci jest u taty?
-Cześć mamuś. Dobrze jak na razie. 
-A co dziś robiłaś?
-jutro mam dzień próbny w pracy- powiedziałam radośnie
-O proszę! A mówią, że w Hiszpanii kryzys- krzyknął  Mariusz
-A co to za praca?
-Mamo jeszcze nie chcę mówić. Po prostu  nie chcę zapeszać.
-Rozumiem. A jak tata?
-Ma nową dziewczynę.
-Ooo no znowu- znów krzyknął Mariusz
-Camila powiem Ci, że nawet miła.  Mamo będę już szła spać.
-Dobrze kochana. Uważaj na siebie.
-Dobrze wy też.

***
-Tato wstawaj!- rzucił się na moje łóżko łobuz -Nie długo będzie Wiki.
-Już wstaje.- pocałowałem moją pociechę i poszliśmy do łazienki. Umyliśmy buzie i zęby.- Idę się ubrać. Tobie radzę to samo.- gdy schodziłem na dół zadzwonił dzwonek do drzwi.- Już jesteś?
-Tak- uśmiechnęła się- chciałam pana wypytać o Cristiano- wpuściłem ją do środka- Czy jest na coś uczulony, chory i tak dalej- nie powiem bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło
-Po pierwsze to nie pan tylko Cristiano- uśmiechnąłem się do niej- a po drugie Ronaldo nie jest na nic uczulony. Tylko prosił bym, żebyś dziś z nim nie wychodziła na dwór. Pojutrze gram ważny mecz i paparazzi szaleją.
-Oczywiście rozumiem.
-A jeszcze jak zobaczą, że Iriny nie ma a mój syn wychodzi z tak młodą i piękną kobietą to na pewno zaczną się podejrzenia- powiedziałem jakbym kompletnie nie wiedział co gadam, a dziewczyna się speszyła-To znaczy chciałem powiedzieć z nową osobą 
-Nie musi pan się tłumaczyć.
-No tak- odpowiedziałem nie mniej zmieszany niż Wiktoria- ale miałaś mówić Cristiano
-A tak ! Oczywiście, Cristiano.
-Wiktoria już jesteś?
-A widzisz już nie mogłam się doczekać.- wzięła go na ręce i pocałowała- jadłeś coś?
-Jeszcze nie zdążył- wtrąciłem- O boże w ogóle to nic nie zrobiłem na obiad.
-Ja coś zrobię. Nie przejmuj się.
-Dobrze ja już idę. Pa ty mój przystojniaku- pocałowałem go w czoło, a Wiktoria zaczęła się śmiać
-Nie mówiłem, że tak do mnie mówi?
-Mówiłeś skarbie.
-O co chodzi?- zapytałem zaciekawiony
-A to takie nasze sprawy.- powiedziała
-Dobra to ja już idę.
Trochę głupio wyszło gdy gadałem tak o tych paparazzi. Pomyśli, że jestem jakiś nienormalny. 
Gdy jechałem zadzwoniłem do Iriny:
-Kochanie stęskniłam się- powiedziała jak tylko odebrała telefon
-Ja też i to bardzo. Jak pokaz?
-Dopiero dziś. Teraz mam cały czas próby. Nie mogę za bardzo gadać.
-Rozumiem, ale będziesz na meczu?
-Oczywiście. Obiecałam. Muszę kończyć. Pa
-Pa- odpowiedziałem sam do siebie i wjechałem do garażu.- Cześć chłopaki. Mam nianię.
-Czekaj Ty masz?- zapytał bramkarz 
-To aż tak słabo zajmuje się Tobą Irinka- wtrącił Pepe
-Nie! Mój syn ma.  Mama ją zatrudniła
-Uuu to już ją sobie wyobrażam. Ma pewnie 50 lat.- powiedział Bale
-Właśnie nie!
-To co 60?-rzucił James
-Nie! Jest bardzo ładna ma na imię Wiktoria i ma gdzieś 23 lata.
-No co ty! To może mi Twoja mama też znajdzie nianię. To znaczy mojej córce- powiedział James
-A dlaczego się zgodziłeś na nianię? Wcześniej nie chciałeś.- powiedział Bale
-Bo wczoraj mama w sklepie zgubiła Crisa, a  Wiktoria go znalazła.
-Czekaj jak to zgubiła? Przecież Irina miała być z Juniorem!- wtrącił się bramkarz 
-Irina musiała pojechać na pokaz, ale będzie na meczu. Moja mam już  nie ma siły za nim latać. Nie okłamujmy się on ma dużo energii.
-Po tatusiu- powiedział Pepe

***
Jak tylko zjedliśmy śniadanie  zaczęliśmy układać klocki, a następnie poszliśmy do jego pokoju by poczytać bajki:
-Może zrobimy coś na obiad? Dla taty.
-Tak! Tylko co?
-Może pierogi?
-Co to takiego?
-A zobaczysz. Tylko będziesz musiał mi pomóc. Jesteś gotowy?
-Tak!- krzyknął zadowolony i poszliśmy do wielkiej kuchni.
Najpierw zrobiłam farsze, a następnie zagniotłam ciasto. Odłożyłam małą część dla Cristiano by ten mógł się pobawić oraz dałam mu zlepić 8 pierogów by mógł pochwalić się tacie. 
-Wolisz z serem na słodko czy z mięsem?
-Oczywiście, że z serem!- podałam mu talerz z pierożkami i śmietaną- O Wiki mam dwa swoje. Sam je lepiłem!
-No widzisz jak dużo rzeczy potrafisz- uśmiechnęłam się- smakują Ci?
-Są pyszne. Lepiej gotujesz niż babcia.
-Tylko nie mów jej tego. Dobrze?
-Jasne- do kuchni wszedł Cris
-Zjesz obiad?- zapytałam 
-Jadłem w klubie
-Tato to są pyroszki. Są pyszne!
-Nie pyroszki tylko pierogi- zaśmiałam się
-A co to jest?- zapytał zaciekawiony.
-To potrawa z Polski. Może jednak spróbujesz?
-Dobrze poproszę- usiadł obok swojego synka, a ja mu podałam dwa rodzaje pierogów- Ymm cudowne.
-Cieszę się. 
-A skąd wiesz jak to się robi?- zapytał mnie
-Przez 25 lat mieszkałam w Polsce.
-Na prawdę?
-Tak. Moja mama jest Polką, a tata Hiszpanem. Mieszka w Madrycie.
-A dlaczego tu przyjechałaś?
-Chciałam spróbować czegoś innego. Uznałam, że Madryt to idealne miejsce. Znam je bardzo dobrze co wakacje tu przyjeżdżam.
-A szkoda myślałem, że kiedyś Cię oprowadzę- powiedział z uroczym uśmiechem.
-Nic nie szkodzi na przeszkodzie- pomyślałam, a raczej powiedziałam to na głos-Yyy to znaczy...
-Masz rację, że nic nie szkodzi na przeszkodzie. Możemy kiedyś wybrać się na spacer, Ty, ja- o boże on mówi poważnie?- Cristiano i Irina- aha mam już odpowiedź
-Oczywiście nie ma problemu. Będę już szła dobrze?
-Jasne. Możesz być jutro o 9?
-Tak. 

Mam nadzieję, że choć troszkę Ronaldo mi ufa. Choć wiem, że przede mną jeszcze długa droga. O ile w ogóle mnie zatrudni na stałe.


---------------------------------------------------

Zachęcam Was do obserwowania :D 
Życzę Wam cudownego weekendu oraz zapraszam na mojego drugiego bloga
lilikuba.blogspot.com


STRÓJ WIKTORII:


http://img.zszywka.pl/1/0135/w_4040/moda-damska/neonowa-spodnica-bluzka-z-kotem-mal.jpg

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 3

Promienie wpadające przez okno zmusiły mnie bym odwrócił się w drugą stronę.
Iriny nie było u mego boku. Wstałem, więc i udałem się do łazienki.
Przemyłem twarz zimną wodą i wytarłem miękkim białym ręcznikiem.
-Wstałeś już?- zapytała wchodząc do łazienki 
-Tak- pocałowałem ją w policzek- Cristiano śpi?
-Tak- uśmiechnęła się radośnie i zaczęła pakować swoje kosmetyki
-Co ty robisz?
-Przepraszam, ale muszę jechać do Londynu. Mam pokaz.- powiedziała przytulając mnie
-Miałaś jechać za cztery dni! W domu jesteś zaledwie dwa dni.
-Tak wiem, ale to nie jest moja wina. Przepraszam Cię kochanie.- pocałowała mnie w usta-nadrobimy
-Miałaś dziś zostać z małym.
-Zadzwoń do mamy. Wiesz, że go kocham, ale dziś nie dam rady za dwie godziny mam samolot.
-Za dwie godziny?! Dobra ja muszę zadzwonić do mamy.

Było mi już na prawdę głupio prosić mamę o pomoc. Ona nie jest już młoda i musi mieć chwile spokoju . Mój syn jest grzeczny, ale potrafi wymęczyć człowieka. 
Wykonałem telefon do mamy. Zgodziła się bez problemu.
-Irina ja już muszę iść na trening. 
-A co z Cristiano?
-Moja mama będzie za 20 minut. Poczekasz?
-Tak- uśmiechnęła się- Kochanie wrócę na Twój mecz będę Ci kibicować razem z Juniorem 
-Trzymam za słowo- pocałowałem ją na do widzenia i wyszedłem



***
Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni stałą Camila:
-Cześć- uśmiechnęła się do mnie serdecznie- Jak Ci się spało?
-Dzień dobry. Dobrze.
-Co byś zjadła?
-Sama zrobię sobie śniadanie.
-Ależ nie ma mowy jesteś naszym gościem- serio? raczej pani jest tu gościem pomyślałam
-Nie musi pani się mną przejmować. Mama nauczyła mnie gotować.
-Nie chciałam Cię urazić.- powiedziała speszona - Tata prosił mnie bym się Tobą zajęła
-To ja przepraszam. Po prostu tata praktycznie co wakacje przedstawiał mi jakąś jego nową dziewczynę.
-Wiem, że Twój tata miał dość dużo kobiet, ale to chyba dlatego, że cały czas kochał Twoją mamę- złapała mnie za rękę- Powiedział mi nawet o tym,  że cały czas szukał podobnej kobiety do Twojej mamy.
-To czemu do niej  nie wrócił?- zapytałam
-Nie wiem, ale po tylu kłótniach, nieporozumieniach czasami lepiej się rozstać. Ja miałam podobną sytuacje w swoim życiu.
-A jak się poznaliście?- zapytałam zaciekawiona jej opinią na temat życia mojego taty i mamy. Jednak nie sądzę, że tata mógł być tak bardzo zakochany w mojej mamię.
-Moja córka pracuje u Twojego taty w firmie. Przyszłam kiedyś do niej i tak się poznaliśmy.- opowiadała z radością- Twój tata jest na prawdę wspaniały.- a ja tylko się uśmiechnęłam- To co mogę zrobić Ci to śniadanie?
-Tak.- posłałam szczery uśmiech
-Może być omlet?
-Oczywiście. Jak pani córka ma na imię.
-Po pierwsze mów do mnie Camila.
Camila opowiedziała mi, że jej córka ma na imię Melania i ma 23 lata oraz, że też jej tatą ją zostawił jak mnie kiedy miała 7 lat. Z opowieści tej kobiety wynikało, że jest fajną, mądrą i wesołą dziewczyną, ale to jej matka. Matki zawsze mówią dobrze o swoich dzieciach. Camila natomiast wydaje mi się bardzo otwartą i miłą kobietą. Po śniadaniu postanowiłam iść do centrum handlowego.
Chciałam zrobić jakieś zakupy i przygotować obiad dla mnie, taty i Camili. Jednak zobaczyłam małego chłopca nie było przy nim nikogo. Podeszłam do niego bliżej:
-Hej mam na imię Wiktoria- podałam mu rękę- Gdzie są Twoi rodzic?
-Tata jest w pracy- powiedział dumnie- Byłem tu z babcią.
-Zgubiłeś się ?- a on potwierdził ruchem swojej malutkiej głowy. Był po protu uroczy. - choć- podałam mu rękę, a on ją otulił swoimi malutkimi paluszkami.
Poszłam z nim do ochrony. Bardzo miły pan wydał komunikat, że mały chłopczyk czeka na swoją babcie:
-A więc masz na imię Cristiano. Bardzo ładnie.- uśmiechnęłam się do niego.
-Ty też masz ładne imię.
-Jesteś strasznie uroczy. - pogłaskałam go po główce, a jego zdyszana i przerażona babcia wzięła go na ręce
-Skarbie czemu mi uciekłeś? zapytała przerażona i jeszcze mocniej go wtuliła do swojej klatki piersiowej.- Dziękuje panu- powiedziała czule do mężczyzny, który wydał komunikat o zaginięciu.
-Proszę podziękować tej pani- wskazał na mnie
-Babciu to Wiktoria mnie znalazła i zaprowadziła do pana
-Boże tak bardzo pani dziękuje inni by to jeszcze dali do prasy, że zgubiłam synowi dziecko. Boże jaka ja pani podziękuje?- kompletnie nie wiedziałam po co miała bym iść do jakieś prasy
-Nie ma za co na prawdę. Mały jest wspaniały!
-Zapraszam panią na kawę i ciastko.
-Nie na prawdę nie trzeba- uśmiechnęłam się
-Pani...
-Wiktoria Flores - podałam dłoń
-Pani Wiktorio bardzo proszę przyjąć moje zaproszenie.

Po długich na mowach zgodziłam się iść na kawę z tą przemiłą  kobietą. Gdy tylko weszliśmy na podwórko widać było, że to bardzo zadbane miejsce i na pewno jest to bardzo zamożna rodzina.
W środku było jeszcze piękniej niż u mojego ojca. Wszystko dosłownie z najwyżej półki.
Babcia chłopca zaparzyła nam kawy i ukroiła ciasto:
-Pyszne!
-Moja babcia wspaniale gotuje i piecze- powiedział dumnie Cris
-A Ty jesteś strasznie kochanym dzieckiem - powiedziałam, a on się do mnie przytulił. Ten chłopczyk jest po prostu przeuroczy.
-Przepraszam, że pytam, ale pracujesz gdzieś?
-Nie. Wczoraj przyleciałam tu do taty. Na stałe mieszkam w Polsce z mamą, ale chce spróbować żyć tu może i na stałe jak tylko oczywiście znajdę pracę.- uśmiechnęłam się
-A co byś powiedziała gdybym zaproponowała Ci pracę?
-Jaką?- byłam zaskoczona
-Opiekę nad moim wnukiem, wiem, że to zapewne nie szczyt Twoich marzeń,ale
-Nie. Proszę pani on jest cudowny i jeżeli mały by tylko mnie polubił to oczywiście.- powiedziała na jednym powietrzu.
-On już Cię polubił.
-Tylko ja nie mam żadnego doświadczeni z dziećmi.
-Absolutnie! Masz to widać.
-Wiktoria pobawisz się ze mną?
-Oczywiście
Mały zaprowadził mnie do swojego pokoju. Był piękny. Widać było, że lubi piłkę nożną.
-Jak mam do Ciebie mówić bo wiesz co Wiktoria to strasznie długo- powiedział z bardzo uroczą minką
-Mama mówi do mnie Wikuś, Wikunia bądź Wiki. Wybierz sobie.- wzięłam go na kolana - A ja jak ma do Ciebie mówić?
-Tata mówi do mnie syneczek, przystojniaczek,łobuziak, Juniorek, Cris- nie mogłam pohamować śmiechu
-Bardzo ładnie widzie, że lubisz Cristino Ronaldo. To na jego cześć masz tak na imię.
-Tak. Bardzo go kocham bo to mój tatuś!
Jezu jak to? Czy ja właśnie jestem w domu Cristiano Ronalodo? I bawię się z jego synem?

-------------------------------------
Witam :*
Daje wam kolejny rozdział mam nadzieję, że się podoba :)
Gorąco pozdrawiam:*
P.S. Jak Wam mijają Święta?


Strój Wiktorii:


czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 2

Mam na imię Wiktoria i mieszkam w Warszawie, ale bardzo często wyjeżdżam do Madrytu, gdzie mieszka mój tata.
Rodzice rozstali się gdy miałam 7 lat. 
Nie było mi łatwo. Pragnęłam by byli razem, żebyśmy mieli normalną rodzinę. 
Po części taką miałam. Moja mam gdy miałam 9 lat związała się z Mariuszem.
Bardzo go lubię i kocham masę czasu mi poświęcał i traktuje mnie jak własną córkę.
Mam z nim nawet lepszy kontakt z niż z własnym ojcem.
Nigdzie nie studiowałam bo nie wiedziałam co chcę robić w życiu a tak na prawdę to nadal nie wiem.
Ostatnio zmieniałam pracę dwa razy w ciągu dwóch miesięcy. 
Dziś znów mnie zwolnili:
-Mamo!
-Jestem w kuchni- odpowiedziała, a ja poszłam za dźwiękiem-Co Ci się znów stało?
-Jestem kolejny raz bez pracy- powiedziałam siadając na krześle- Chyba wyjadę z tego kraju.
-Wiki nie mów tak!
-Ale mamo tu nie da się żyć! Tata mnie zapraszał do Madrytu pojadę tam.
-Na zawsze?
-Jejku nie panikuj. Nie! Może tam zastanowię się co chce robić w życiu.
-A tu nie możesz? Z resztą tam jesteś co wakacje i jakoś Ci to nie pomogło.
-Mamuś mam już 25 lat przecież kiedyś będę musiała się wyprowadzić.
-Tak szybko dorosłaś- podeszła do mnie i mnie przytuliła
-Mamo dorosłam już jakieś 7 lat temu- uśmiechnęłam się, a do kuchni wszedł Mariusz
-Co to za czułości moje kochane?
-Wikunia chcę wyjechać do ojca.
-Wakacje dobrze jej zrobią. Co nie?- puścił mi oczko co mnie rozbawiło
-Na zawsze!
-Jak to?
-Mamo czy Ty zawsze musisz tak dramatyzować? Tato nie martw się jadę tylko na jakiś czas. Wrócę.
-Trzymam Cię za słowo. Kiedy chcesz jechać?
-Muszę pogadać z Ojcem i zapytać. Mamo mogłabyś dać coś do jedzenia.
-O właśnie Asiu ja też jestem głodny.- Mariusz poklepał się po brzuchu.
-Dobrze już Wam nakładam.

Po obiedzie poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do taty:
-Tato czy mogłabym do Ciebie przyjechać?
-A kiedy byś  chciała?
-Mogę nawet jutro?
-A co z domu mama Cię wygania?
-Nie!- oburzyłam się- Jak nie chcesz, żebym przyjechała to powiedz.
-Wikuś żartuje. Oczywiście, że możesz. Zabukuje Ci bilet i dam Ci znać.
-Dobrze.

Skoro miałam już jutro wyjechać z Polski to zaczęłam się pakować. 
Nie chcę wyjechać na zawsze z Warszawy bo to moje miasto i je kocham. 
Nawet Madryt nie jest lepszy od Warszawy.
Nie wiem co musiało by mnie tam zatrzymać bym zamieszkała tam na zawsze.
Dostałam od ojca wiadomość, że samolot mam o 19 jutro, a więc teraz muszę iść do mamy i jej to oświadczyć:
-Co robicie?- zapytałam siadając na kanapę
-Oglądamy fajny film. Choć do nas- powiedział Mariusz
-Chcę Wam powiedzieć, że jutro o 19 mam samolot.
-Już jutro? Aż tak masz nas dość?- zapytała mama
-Aśka daj spokój wróci szybciej niż wyjedzie. Pamiętasz jak miała zostać dwa miesiące z ojcem to wróciła po dwóch tygodniach.
-Tato miałam w tedy 10 lat- zaśmiałam się
-Dla nas zawsze będziesz tyle miała- powiedziała mama przytulając mnie- zawiozę Cię jutro na lotnisko.
-Dobrze.

Następnego dnia cały czas myślałam o wylocie. Cieszyłam się bo może będzie to jakiś przełom w moim życiu. Cieszę się, że jest to Madryt bo to miasto znam tak samo dobrze jak Warszawę.
-Wiktoria! Musimy już jechać- krzyknęła mama, a ja wyszłam ze swojego pokoju. 
-No chyba, że zmieniłaś zdanie- powiedział Mariusz.
-Nie
-W takim razie miłej podróży- powiedział przytulając mnie- Zadzwoń jak będziesz u taty.
-Jasne- pocałowałam go w policzek

Mamo zawiozła mnie na lotnisko. Oczywiście żegnała się ze mną jakby miała widzieć mnie ostatni raz. O 23 byłam już w domu mojego ojca:
-Jak Ci się leciało?
-Ok- z tatą nie miałam za dużo wspólnych tematów, ale uczestniczył w moim życiu
-Chyba jesteś zmęczona?
-Tak i to bardzo.
-W takim razie choć zaprowadzę Cię do pokoju. Ach! Zapomniałem chciałbym, żebyś kogoś poznała.- zapewne kolejna kobieta mojego taty
-Tak?
-Camila! - zawołał, a kobieta wyszła z jego sypialni- To jest moja córka Wiktoria, a to moja dziewczyna Camila
-Miło mi Wiktoria- podałam dłoń kobiecie
-Jesteś urocza- obdarzyła mnie uśmiechem- Tata bardzo dużo o Tobie opowiadał. Jesteś do niego podobna.
-Cieszę się, ale po tacie mam tylko kolor włosów. Przepraszam, ale na prawdę jestem zmęczona. Pójdę do siebie.
-Oczywiście. Dobrej nocy- powiedziała

Mój tata dość często zmienia kobiety i na prawdę co tu przyjadę poznaję jego nową dziewczynę. 
W ogóle jak to brzmi:"Wiktorio poznaj moją dziewczynę" Tak gada 47 letni facet! 
Każda jego nowa dziewczyna leciała tylko na kasę. Miał kiedyś taką Ninie ona była na prawdę fajna i tata był z nią aż 3 lata to na niego na prawdę długo! 
Dlatego nie mam co przywiązywać się do tej całej Camili bo zapewne jak przyjadę tu za rok to będzie już jakaś inna kobieta.
 Rozpakowałam się i poszłam do łazienki. Mój tata zadbał o to bym miała nawet swoją własną łazienkę! 
Po prysznicu położyłam się do wielkiego łóżka. 
Moje otoczenie w Madrycie było zupełnie inne niż w Warszawie. Tam nie mam dużego łóżka, gigantycznego pokoju, osobnej łazienki i własnej garderoby. Tylko małe dwupokojowe mieszkanie, ale mam coś innego miłość i to wielką od mamy i Mariusza. 
Tata wiem, że się stara mieć ze mną dobry kontakt, ale nie są to takie relację jakich bym pragnęła.

----------------------------------

Witam :D
Chciałabym Was zaprosić do obserwowania mojego opowiadanie.
Za nami kolejny rozdział teraz z perspektywy Wiktorii :)
W następnym będzie działo się trochę więcej.
Pozdrawiam Lenka:*


STROJE WIKTORII:













POKÓJ :


http://design-mieszkania.pl/wp-content/uploads/2014/06/new-romantic.jpg

ŁAZIENKA:
http://insp.hplx.pl/aranzacje/wnetrza/lazienka_nowoczesny_bialy_czarny_6565616.jpg