środa, 11 października 2017

Rozdział 15

-Wiki wstawaj!
-Już nie śpisz? - zapytałam odwracając się w stronę małego urwisa.
-Miałaś dziś mi pokazać Warszawę. Zapomniałaś?
-Nie, tylko tak dobrze mi się spało. Stęskniłam się za swoim łóżkiem, ale dobrze chodź umyć zęby i pójdziemy zjeść śniadanie. 

Po porannej toalecie poszłam z małym do kuchni. Mama już na nas czekała. 
-Jak Ci się spało, Cristiano?
-Bardzo dobrze- uśmiechnął się w jej stronę.
-A Tobie córciu?
-Wiktorii to nawet bardzo bardzo  dobrze bo zaspała. 
-Tak to prawda.- przyznałam- A gdzie Mariusz?
-W pracy, ja zaraz też muszę wyjść, ale jutro będziemy mieli wolne. Jakie macie plany?
-Idziemy na stare miasto. Chcę małemu trochę pokazać Warszawę. 
-Świetnie! Bawcie się dobrze. - mama pocałowała mnie oraz Juniora i wyszła z domu, a my udaliśmy się w same serce Warszawy.
-Wiki wejdziemy do tego Zamku?
-A chciałbyś? 
-Bardzo. 
-W takim razie chodź. - złapałam małego mocniej za rękę i udaliśmy się kupić bilety. W trakcie naszej wycieczki zadzwonił Cristiano- Halo? 
-Witam- powiedział uwodzicielsko, a ja czułam jak moje stado motyli leci ku górze- jak się bawicie?
-Bardzo dobrze. Jesteśmy w Zamku Królewskim. Robię małemu zdjęcia to Ci pokażę jak wrócimy. 
-A jesteś na niektórych Ty? 
-Nie rozumiem? 
-No wiesz chciałbym czasami na Ciebie popatrzeć - zaczął się śmiać i to mnie wkurzało zawsze gdy zaczynał tak jakby ze mną flirtować to nie wiedziałam czy robi to na żarty czy na poważnie. Tak bardzo mnie irytował. 
- Nie wiem o co Ci chodzi. 
-Jesteś zła? 
-Nie jestem. 
-Tak wiem na mnie nie możesz się gniewać! Nikt na mnie się nie umie gniewać!
-Jesteś pewnym siebie dupkiem!- wykrzyczałam choć chciałam to zachować dla siebie, a on zaczął się śmiać. 
-Zawsze wiedziałem, że nie jestem Ci obojętny. 
-Boże przepraszam Cię.  Po prostu mnie wkurzyłeś, ale nie sądzę, że jesteś dupkiem. 
-Wiki daj spokój. Wiem to. Tęsknie za moim synkiem. 
-On za Tobą też na pewno, ale na razie dobrze się bawi.
-Za Tobą Wiki też troszkę się stęskniłem. - było mi miło od niego to usłyszeć. Szczerze mówiąc ja za nim też tęskniłam.
-Już naprawdę nie przesadzaj dopiero co wyjechaliśmy.
-Wiem i nie wiem jak wytrzymam bez was cały tydzień. 
-Bardziej skupisz się na meczach i treningach. 
-Chcesz powiedzieć, że do tej pory się nie skupiałem? - powiedział niby obrażonym głosem 
-Wiesz, że nie! Ty jak zwykle dajesz z siebie wszystko. Cris muszę kończyć bo Twoi syn mnie woła. Ucałuję go od Ciebie. 
-Jasne. Dzięki. Będę jeszcze dzwonić. Bawcie się dobrze. 
-Będziemy na pewno. Papa. 


Następnego dnia moi rodzice mieli wolne. Dlatego cały dzień spędziliśmy z nimi. Najpierw poszliśmy do Łazienek Królewskich potem do kina, następnie na obiad. Mariusz zaproponował, żebyśmy poszli na boisko:
-Muszę sprawdzić czy nie wyszedłem z formy- wziął piłkę do ręki-a teraz gdy mam takiego przeciwnika to mogę się sprawdzić. Prawda?- pogłaskał małego po głowie
-Prawda. Chętnie panu pokaże kilka sztuczek, których nauczył mnie tata.
-Właśnie na to liczyłem.
Poszliśmy na boisko i wspólnie zagraliśmy mini mecz. Mariusz jednak trochę zapomniał jak to jest grać w piłkę i nie miał już takiej kondycji gdy miał 20 lat:
-Widać, że nie miałem syna- powiedział zdyszany siadając na ławce
-Chcesz powiedzieć, że wolałbyś mieć syna zamiast mnie?- powiedziała podając mu wodę 
-Kochana oczywiście, że nie! Syn by mi nie podał wody. Jesteś czymś najlepszym co spotkało mnie w życiu. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w Twoim wychowaniu. - zrobiło mi się bardzo miło i pocałowałam go w policzek
-Jesteś cudownym tatą- powiedziałam, a on uściskał mnie mocniej. 
-Wiki bo zrobię się zazdrosna.- powiedziała mama podając Juniorowi świeżą bułkę z nutellą 
-Nie masz o co mamusiu- wzięłam małego na kolana i pocałowałam go w czoło- Smakuje Ci? 
-Tak! Jest pyszna. Fajnie mi się grało z...właśnie Wiki! Jak mam mówić do Twojego taty?
-Myślę, że najlepiej będzie jak będziesz mówił Mariusz. Prawda?- zwróciłam się do ojczyma
-Tak! Jasne- powiedział uradowany
-Myślałem, że mogę mówić dziadku.
-Kochanie, Mariusz nie jest Twoim dziadkiem. - powiedziałam wycierając mu buzie
-Wiem, ale to Twój tata...
-Możesz mi mówić dziadek. Może jeszcze nie wyglądam, ale będzie mi bardzo miło. 
-Super!- mały wyrwał mi się z uścisku i rzucił się w ramiona Mariusza- Nie miałem nigdy dziadka, a Ty jesteś super dziadkiem- Junior pocałował go w policzek, a ja razem z mamą byłyśmy naprawdę wzruszone.  Wiem, że dla Mariusza to bardzo dużo znaczy. Sam nigdy nie miał dziecka, ale ja nigdy nie poczułam się tak jakby mnie nie kochał jakby mnie nie potrzebował. Zawsze o mnie dbał i czułam, że mnie kocha nawet bardziej niż mój biologiczny ojciec. To on tłumaczył mi do upadłego matematykę, to on uczył się ze mną wiersza na polski. to on był ze mną kiedy pierwszy raz nauczyłam się jeździć na rolka i to on przyklejał mi plastry na rany. On zawsze był przy mnie nawet kiedy zakochałam się w gimnazjum i nie mogłam spać po nocach to on ze mną siedział i pił gorącą czekoladę kiedy ja płakałam mu w ramię. Wiem, że Cris poczuł do niego na pewno coś takiego co ja do niego poczułam. Cris nie miał nigdy dziadka i bardzo potrzebuje takiej relacji. 

Gdy Cristiano zasnął poszłam do rodziców:
-Śpi?
-Tak- uśmiechnęłam się,a mama podała mi kubek herbaty- miał dziś trochę atrakcji 
-Prawda- uśmiechnęła się mama- Dla nas też to był fajny dzień. Cieszę się, że przyjechałaś chociaż na troszkę. - złapała mnie za rękę- w domu tak smutno bez Ciebie. 
-Wiem. Mamo ja też tęsknie za Wami, ale w Hiszpanii czuję się naprawdę dobrze. 
-A czy to nie jest tak, że czujesz się dobrze przy Cristiano? I nie mam tu na myśli Juniora- powiedział mój ojczym 
-Przestań! Po prostu tam jest moje miejsce. Na razie nie będę wracać. 
-Nic Cię nie łączy z CR7?
-Mariusz, oczywiście, że nie. Jesteśmy....przyjaciółmi- myślałam trochę nad tym i myślę, że chyba naprawdę jesteśmy dla siebie w jakimś sensie przyjaciółmi
-To dlaczego Junior chcę do mnie mówić "dziadku"?
-Bo on w życiu nie miał dziadka. Ma babcie i to cudowną ma wspaniałego ojca, ale dziadka nie ma i myślę, że chciałby mieć takiego dziadka. Dla mnie byłeś i jesteś dobrym ojcem- przytuliłam się do niego
-Cieszę się, że tak mówisz. Tylko Cris też nie ma matki. 
-Tak jakby miał. Irinę chyba traktował jak mamę. Tylko jej nie ma już od jakiegoś czasu. 
-Wiesz co kochanie- powiedziała mama- myślę, że on Ciebie bardzo kocha. 
-Może...ja jego bardzo kocham i szczerze nie wyobrażam już sobie życia bez niego. 



----------------------

STRÓJ WIKI:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz