czwartek, 26 października 2017

Rozdział 17

Usłyszałam jakiś makabryczny dźwięk. Założyłam na głowę kołdrę, ale dźwięk w ogóle nie ustępowała. Nagle uświadomiłam sobie, że to mój telefon:
-Słucham- wypowiedziałam ledwo
-Hej Wiki, przepraszam, że wczoraj nie odebrałam, ale naprawdę nie mogłam- usłyszałam jej głos. Wczoraj chciałam ją naprawdę mocno ochrzanić za to co wygaduję, ale dziś byłam zbyt zaspana- Wiktoria? 
- A tak cześć. - wypowiedziałam i usiadłam na skraju łóżka 
-Co tam u Ciebie?
-U mnie dobrze. Lepiej powiedź co u Ciebie?
-Wszystko bardzo dobrze. Na razie skupiłam się na pracy. Jest naprawdę świetnie- tak jakby wcześniej nie była skupiona tylko na tym- W ogóle to właśnie chciałam się do Ciebie odezwać.
-Tak?
-Tak. Chciałabym zabrać już wszystkie rzeczy od Cristiano.- chyba musi przyjechać tirem, żeby je zabrać- Pomożesz mi?
-Myślę, że sama powinnaś do niego zadzwonić i dogadać termin.
-Wolałabym się z nim nie widzieć. -ciekawe dlaczego? Może wiedziała, że źle zrobiła gadając te brednie na jego temat- Wiki proszę dogadaj się z nim w moim imieniu. Ok?
-Postaram się. Kiedy przyjedziesz? 
-Postaram się jutro wieczorem, więc pojutrze bym pojechała po rzeczy. 
-Ok. Powiem mu. 
-Dziękuję! Jesteś kochana. To jutro się odezwę papa!
-Pa - powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek była dopiero 7 rano. 

Wstałam i udałam się do łazienki. Umyłam zęby i zeszłam na dół. Tata wraz z Camillą jedli śniadanie:
-Cześć. Siadaj podam Ci talerzyk- powiedziała Camilla i wstała od stołu, a tata nalał mi herbaty
-Dziękuję- odpowiedziałam z uśmiechem.

O godzinie 8 dostałam od Crisa SMS-a

Wiktoria bądź u mnie o 14 :)

Przecież zawsze miałam być na 10 :)

Tym razem bądź o 14. Już nie zadawaj tyle pytań. Będę czekał. Pa

Ok

Nie widziałam o co chodziło Ronaldo, ale się nawet ucieszyłam, że mam jeszcze trochę wolnego czasu. Postanowiła sobie posprzątać pokój bo przez jakiś czas tak jakby o tym zapomniałam. Po posprzątaniu swojego pokoju i łazienki. Poszłam się wykąpać. Wymodelowałam włosy tak, że miałam delikatne falę, ubrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i już o 7 minutach byłam u Cristiano.  Otworzyłam sobie drzwi, ale przywitała mnie cisza:
-Halo?! Jest tu ktoś?
-Już jesteś?- zapytał Cris,a właściwie stwierdził wychodząc z kuchni. Miał na sobie piękną błękitną koszulę i jasne spodnie
-Jestem- uśmiechnęłam się - Gdzie mały?
-Nie ma. 
-Jak to nie ma?
-Jest, ale u mojej siostry. Wiktoria, dziś to ja się Tobą zajmę- podszedł i złapał mnie za rękę całując moją dłoń, a ja czułam jak się czerwienie- Jeżeli zechcesz. Chcesz?
-Cris ja nie bardzo wiem o co chodzi. - powiedziałam zmieszana. 
-Po prostu chcę, abyś zjadła ze mną obiad. Który sam przygotowałem. Chodź- pociągnął mnie za sobą do salonu. Stół był pięknie zastawiony dla dwóch osób. 
-Sam to zrobiłeś? 
-Sam. Dla Ciebie, żeby Ci podziękować za wszystko co robisz. 
-Nie musiałeś. - powiedziałam siadając na krzesło, które mi odsunął 
-Ale chciałem. Pozwól, że pójdę po danie.-Piłkarz zaraz wrócił z dwoma talerzami- proszę podał mi talerz. 
-Co to jest? 
-To jest Salada de Bacalhau portugalska sałatka to tak na przystawkę - uśmiechnął się - Ty pokazałaś mi danie z polski to ja dziś przygotuję Ci tradycyjny obiad z Portugalii co Ty na to?
-Już chyba nie mam wyjść. Chętnie spróbuję. - wzięłam widelec i nałożyła sobie sałatki- Ymm dobre jest tu chyba jakaś ryba. 
-Tak jest. Dorsz - uśmiechnął się do mnie- jesteś dobra. Jejku gdzie moje maniery zapomniałem nalać nam wina. 
-Ja dziękuję. Jestem samochodem. 
-Możesz nocować u mnie. Nic się nie stanie jak nie wrócisz do domku na noc. Prawda? 
-Myślę, że to nie jest dobry pomysł. 
-Dlaczego? jesteś już duża. 
-Jestem, ale nie powinno się sypiać z pracodawcami.- wypaliła się wiedząc czemu tak powiedziałam. 
-Ok. Nie wiedziałem, że aż tak daleko zajdzie ten nasz obiad, ale  może być. 
-Cris! Przecież wiesz, że nie chciałam tak powiedzieć. Przepraszam. - piłkarz zaczął się ze mnie śmiać - przestań 
-Ale za pewnie o tym marzyłaś, a marzenia się spełniając moja droga- puścił mi oczko
-W życiu o tym nie myślałam, a co dopiero marzyć. To chyba Ty masz jakieś brudne myśli mój drogi- powiedziałam pewna siebie. 
-Już niech Ci będzie. Pójdę po drugie danie- tym razem wrócił szybciej-Carne de Porco à Alentejana danie z owoców morza połączone z wołowiną. Smaczego
-Dziękuję - danie było naprawdę smaczne, lepsze niż ta sałatka, gdy skończyliśmy głowinie danie Ronlado udał się do kuchni po deser- o a to co to? Bo pięknie pachnie i ślicznie wygląda.
-Pudim de caramelo jest pyszne. - wzięłam kęs do ust było po prostu boski
-Cudowne! Ale nie uwierzę, że zrobiłeś to sam! przyznaj się
-Dobra mama mi w tym pomogła, ale tylko w tym naprawdę resztę zrobiłem sam. Dla Ciebie.
-Ok wierzę Ci- powiedziałam nakładając sobie kolejny kawałek. - Dziękuję Ci bo fajnie spędziłam ten dzień i spróbowałam czegoś nowego. 
-Chyba się ze mną jeszcze nie żegnasz? 
-Raczej tak- wstałam od stołu- Jedzenie było pyszne- uśmiechnęłam się,  a on podszedł do mnie bliżej. 
-Proszę nie idź jeszcze. - spojrzał mi w oczy- jeżeli nie chcesz wina to co powiesz na to, żebyśmy pojechali razem po Crisa do mojej siostry. Poznasz ją.
-Nie! Cris ja jej w ogóle nie znam!- piłkarz zaczął się śmiać. 
-Dlatego chcę, żebyś ją poznała. Jesteś częścią naszej rodziny. Sama prosiła, żebym Cię przywiózł do niej. Proszę. 

W końcu Cristiano mnie namówił i pojechaliśmy do jego siostry. Mężczyzna zapukał pewnie do drzwi:
-Hej. Fajnie, że jesteście. Ty zapewne jesteś Wiktoria, o której tak dużo słyszałam- powiedziała i podała mi dłoń- Katia.
-Miło mi, Wiki. 
-Dobra wchodźmy nie będziemy stać na dworze- powiedział Cris i weszliśmy do salonu. Była również ich mama- Cześć mamo- piłkarz pocałował swoją rodzicielkę. 
-Cześć synku. No i moja droga Wiktoria jest- podeszła i ucałowała mnie w policzek
-Dzień dobry-przywitałam się- przepraszam, że przeszkadzam w rodzinnym spotkaniu.
-Przestań. Strasznie się cieszę, że mogę Ci poznać- powiedziała starsza siostra Crisa

U siostry Cristaino byliśmy do 20 następnie pojechaliśmy do domu piłkarza. Bądź co bądź to siostra Ronaldo okazała się przemiłą osobą. Bardzo ją polubiłam. 
-Wiki! Poczytasz mi książkę na wieczór? 
-Przeczytam. Tylko najpierw idź się wykąpać ok? 
-Jasne już idę. - pocałował mnie w policzek
-Poradzisz sobie?- zapytał CR7 
-Tato! przestań jestem duży. 
-Wiem. Tylko pytam synku. 
-Poradzę sobie na pewno. Idę się wykąpać. Wiki, zawołam się. 
-Dobrze kochanie. 
-Może mi też dziś poczytasz?- zapytał mnie siadając obok mnie na sofie 
-Jasne czemu nie ? Co byś chciał Czerwonego Kapturka, Kopciusza, Śpiącą Królewnę ? 
-Jesteś naprawdę zabawna. Lubię kiedy się złościsz. 
-Nie złoszczę się. 
-Widzę. Znam Cię już trochę. 
-Cris?
-Tak. 
-Rozmawiałam dziś z Iriną. 
-Po co? To znaczy ok. Wiem, że się polubiłyście. 
-Trochę tak, ale nie podoba mi się to jak Cię potraktowała. Z resztą ona jutro chcę przyjechać po swoje rzeczy. 
-Bardzo dobrze! Niech zabierze to swoje łachy. Czas najwyższy. 
-Czyli może przyjechać? 
-Może. - odpowiedział spokojnie.
-Wiki! Jestem już gotowy!
-Muszę iść, pan wzywa- uśmiechnęłam się i przeszłam obok niego. 
-Wiktoria, dziś małemu poczytamy wspólnie- złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego pokoju- Leżysz już ?
-Tak. Wiki chodź do mnie- pokazał swoją rączką, a ja się położyłam
-Znajdzie się miejsce dla taty? Też bym chciał z wami posiedzieć. 
-Tato jasne, że tak. - piłkarz położył się obok synka i na zmiany czytaliśmy małemu, aż w końcu zasnął. Wyszliśmy z pokoju.
-Będę lecieć jest już późno. 
-Może zanocujesz ? 
-Przestań. Będę jutro o 10- uśmiechnęłam się i już miałam wychodzić, gdy- A Cris. Dzisiejszy dzień był naprawdę super- pocałowałam go w policzek- Dziękuję. 
-Mnie też się podobało. 
-Do jutra. 
Do jutra.

Wchodziłam do domu , gdy dostałam SMS-a: 

Wiki dziś nie dałam rady przyjechać :( Jutro na pewno przyjadę :) Całuje!

Ok. Dogadałam się z Crisem :) Wpadaj po rzeczy. 

Jutro będę. Prosto z lotniska :) Dzięki :*

-----------------------------------------------------

STRÓJ WIKI:


niedziela, 22 października 2017

Rozdział 16

Dziś wracałam z Crisem do Madrytu. Tak szczerze to byłam już stęskniona za tym miastem, ale nie tylko. O dziwo tęskniłam też za Melą, tatą, Cristiano, a nawet za Camillą. Mariusz zawiózł nas na lotnisko. Nie chciałam, żeby mama jechała z nami bo pewni obie byśmy płakały. Dlatego pożegnałam się z nią w domu. Na lotnisku miał na nas czekać CR7. Wraz z małym udałam się po nasze bagaże i zobaczyłam tego wysokiego jakże przystojnego piłkarza. Pomachał nam, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam na jego widok. Junior od razu wpadł w jego ramiona, a ja do nich dołączyłam ciągnąc za sobą dwie walizki:
-Cześć- powiedziałam na przywitanie
-Hej- powiedział całując mnie w policzek- Jak lot?
-Dobrze- uśmiechnęłam się
-To się cieszę. Daj te walizki- powiedział wyciągając ręce po przedmiot
- Poradzę sobie. 
-W to nie wątpię. Ze wszystkim sobie radzisz.- zabrał ode mnie walizki i ciągnął za sobą- Ślicznie wyglądasz- dodał po chwili
-Dziękuję. Ty też całkiem dobrze.- on natomiast odpowiedział tylko uśmiechem. 

Całą drogę do domu jechaliśmy w milczeniu. Nawet Junior nic nie mówił, chyba był zmęczony podróżą. Czułam, że Cris ma jakiś problem, bądź wcale się nie cieszy z naszego powrotu. Prosiłam go, żeby odwiózł mnie do domu jednak ten jak zaczarowany nawet mnie nie słuchał. 
W końcu podjechaliśmy pod dom piłkarza. Mały zasnął w samochodzie. Cristiano wyjął go z fotelika i zaniósł do pokoju. Ja natomiast udałam się do kuchni nalać sobie coś do picia. Na stole leżała gazeta. Na okładce było zdjęcie CR7 i Iriny za tytułowane: " CR7 złamał serce pięknej modelce" chcąc nie chcąc wzięłam pismo do ręki i otworzyłam na odpowiedniej stronie. Byłam to obszerny wywiad z Iriną jak to Cris ją zdradzał i, że to rzekomo miało wpływ na ich rozstanie. Jednym słowem Irina zrobiła z Cristiano wielkiego podrywacza, który nie potrafi być wierny kobiecie. Szczerze to zabolały mnie jej oszczerstwa, ale też nie mam pewności  czy to co powiedziała Irina nie jest prawdą. Jednak serce podpowiada mi, że to brednie wyssane z palca. 
-Przeczytałaś ?- zapytał Cris wyciągając mnie z rozmyśleń. 
-Przepraszam...
-Przestań- zaśmiał się - przecież każdy może to przeczytać. 
-Cris- złapałam go za ramię- Czy to dlatego byłeś dziś taki milczący?
-Byłem milczący?
-Tak. Znam Cię trochę to znaczy może nie tak dobrze, ale czułam, że jesteś jakiś inny. 
-Masz rację- powiedział zdejmując moją dłoń z jego ramienia i całując ją- Trochę mi przykro.
-Rozumiem. Też było by mi przykro. W końcu byłeś z nią tyle lat. 
-Właśnie, ale chodzi też o to, że myślałem, że ona nigdy nie pójdzie do jakiś szmatławców i nie będzie im się zwierzać z naszego życia. Nie znałem jej z tej strony. 
-Cris?
-Tak?
-Czy to co ona tam napisała to prawda?- zapytałam choć serce mówiło mi, że Cris nie mógł by jej zdradzać z każdą lepszą dziewczyną 
-Wiki nie oczywiście, że nie. 
-Przepraszam- opuściłam mój wzrok- Ja...ja sama nie wiem dlaczego spytałam- spojrzałam na niego-moje serce wiedziało, że nie był byś do tego zdolny.
-Wiki ja kiedyś filtrowałem z pewną dziewczyną na mundialu w Brazylii, ale nie dotknąłem jej. Pisaliśmy.- powiedział tym razem to on opuścił wzrok- nic więcej. 
-Ok. A gdybyś zakochał się tak naprawdę tak do szaleństwa to zaczął byś z tą dziewczyną pisać, filtrować ? 
-Nie.- wstał z krzesła i spojrzał mi w oczy- Nie potrafiłbym. - a ja dostałam gęsi skórki na całym ciele. W tej chwili chciałam go pocałować! Ale widziałam, że nie mogę, że ja i on to dwa odległe światy- Wiki, dziękuję, że jesteś. - powiedział, a ja tylko się uśmiechnęłam. Wzięłam głęboki oddech
-Cris musimy coś z tym zrobić!
-Co Ty chcesz z tym robić ?
-Może jakieś sprostowanie?
-Nie! Daj spokój. To nie ma sensu. I tak wszyscy uważają mnie za kobieciarza, albo geja to nie ma najmniejszego sensu. 
-Za geja?- parsknęłam śmiechem
-No tak!- też zaczął się śmiać- nie słyszałaś? Mówili, że Irina to tylko przykrywka. 
-Nie wiem kto mógłby tak pomyśleć. 
-Wikuś, są tacy. Niestety, ale ja nie będę się martwił. Niech Irina sobie mówi co chcę. Jest mi przykro, ale nie będę udzielać, żadnego wywiadu na ten temat i koniec. 
-Ok- uśmiechnęłam się- może masz rację. 
-Ale dziękuję Ci. Jesteś strasznie...- podszedł do mnie i złapał za biodra- kochana. Jesteś bardzo kochana- czułam jego oddech na swojej szyi i robiło mi się coraz bardziej duszno. Pocałował mnie w szyje, a ja mało nie upadłam z wrażenia.- Dziękuję- usiadł na fotel- wszystko ok?
-Tak - odpowiedziałam prędko- Będę się już zbierać. 
-Poczekaj odwiozę Cię!
-Jak? Cris śpi. 
-No tak. Zadzwonię po mamę zostanie z nim. 
-Chyba zwariowałeś. Do domu mam nie daleko. Przejdę się. 
-Nie pozwolę na to, żebyś szła z tą ciężką walizką przez miasto. 
-Poradzę sobie. 
-Czemu Ty jesteś taka uparta? 
-Nie jestem. 
-To pozwól, że chociaż zamówię Ci taksówkę ok? 
-Ok.

Wracając od Cristiano taksówka zadzwoniłam dwa razy do Iriny, ale modelka nie odbierała telefonu. Podjechałam pod dom. Taksówkarz wyjął mój bagaż i udałam się do domu:
-Hej! 
-Cześć - powiedział tata całując mnie w czoło- stęskniłem się- a ja się do niego przytuliłam
-Może nie uwierzysz, ale ja za wami też.  Gdzie Camilla?
-Poszła na zakupy z Melą. Nie długo powinny być. Jak było w domu? 
-Fajnie. Cieszę się, że spędziłam czas z mamą i Mariuszem. - uśmiechnęłam się - Cris też dobrze się bawił. Pokazałam mu parę fajnych miejsc. Łazienki, Zamek Królewski, Krakowskie Przedmieście, byliśmy nad Wisłą no i nawet na Stadionie. 
-Jak tak mówisz to sam chętnie wybrał bym się do Warszawy. Dawno tam nie byłem. 
-Może czas się wybrać i zabrać Camille - powiedziałam całując go w policzek - mogę być waszym przewodnikiem 
-Przemyśle to kochanie. - do domu weszła Camilla z Melanią- Wiki już jest!
-O Wiki!- Mela rzuciła mi się na szyję- fajnie, że jesteś jakoś nudno było bez Ciebie. 
-Cześć kochana - Camilla pocałowała mnie na przywitanie 
-Też się cieszę, że was widzę. 
-Jakaś taka rozpromieniona jesteś!- krzyknęła Mela - poznałaś kogoś?
-Nie! Cieszę się, że już wróciłam. 
Mela, tata i Camilla opowiedzieli mi co się działo jak mnie nie było z nimi, a ja powiedziałam jak było przez tydzień w Polsce. Następnie udałam się do swojego pokoju. Wzięłam ciepły prysznic i położyłam się do łóżka. Myśląc o tym jaki Cris dziś na mnie patrzył. Wciąż czułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Zamknęłam powieki i udałam się do krainy snu. 


------------------------------------
STRÓJ WIKI:


środa, 11 października 2017

Rozdział 15

-Wiki wstawaj!
-Już nie śpisz? - zapytałam odwracając się w stronę małego urwisa.
-Miałaś dziś mi pokazać Warszawę. Zapomniałaś?
-Nie, tylko tak dobrze mi się spało. Stęskniłam się za swoim łóżkiem, ale dobrze chodź umyć zęby i pójdziemy zjeść śniadanie. 

Po porannej toalecie poszłam z małym do kuchni. Mama już na nas czekała. 
-Jak Ci się spało, Cristiano?
-Bardzo dobrze- uśmiechnął się w jej stronę.
-A Tobie córciu?
-Wiktorii to nawet bardzo bardzo  dobrze bo zaspała. 
-Tak to prawda.- przyznałam- A gdzie Mariusz?
-W pracy, ja zaraz też muszę wyjść, ale jutro będziemy mieli wolne. Jakie macie plany?
-Idziemy na stare miasto. Chcę małemu trochę pokazać Warszawę. 
-Świetnie! Bawcie się dobrze. - mama pocałowała mnie oraz Juniora i wyszła z domu, a my udaliśmy się w same serce Warszawy.
-Wiki wejdziemy do tego Zamku?
-A chciałbyś? 
-Bardzo. 
-W takim razie chodź. - złapałam małego mocniej za rękę i udaliśmy się kupić bilety. W trakcie naszej wycieczki zadzwonił Cristiano- Halo? 
-Witam- powiedział uwodzicielsko, a ja czułam jak moje stado motyli leci ku górze- jak się bawicie?
-Bardzo dobrze. Jesteśmy w Zamku Królewskim. Robię małemu zdjęcia to Ci pokażę jak wrócimy. 
-A jesteś na niektórych Ty? 
-Nie rozumiem? 
-No wiesz chciałbym czasami na Ciebie popatrzeć - zaczął się śmiać i to mnie wkurzało zawsze gdy zaczynał tak jakby ze mną flirtować to nie wiedziałam czy robi to na żarty czy na poważnie. Tak bardzo mnie irytował. 
- Nie wiem o co Ci chodzi. 
-Jesteś zła? 
-Nie jestem. 
-Tak wiem na mnie nie możesz się gniewać! Nikt na mnie się nie umie gniewać!
-Jesteś pewnym siebie dupkiem!- wykrzyczałam choć chciałam to zachować dla siebie, a on zaczął się śmiać. 
-Zawsze wiedziałem, że nie jestem Ci obojętny. 
-Boże przepraszam Cię.  Po prostu mnie wkurzyłeś, ale nie sądzę, że jesteś dupkiem. 
-Wiki daj spokój. Wiem to. Tęsknie za moim synkiem. 
-On za Tobą też na pewno, ale na razie dobrze się bawi.
-Za Tobą Wiki też troszkę się stęskniłem. - było mi miło od niego to usłyszeć. Szczerze mówiąc ja za nim też tęskniłam.
-Już naprawdę nie przesadzaj dopiero co wyjechaliśmy.
-Wiem i nie wiem jak wytrzymam bez was cały tydzień. 
-Bardziej skupisz się na meczach i treningach. 
-Chcesz powiedzieć, że do tej pory się nie skupiałem? - powiedział niby obrażonym głosem 
-Wiesz, że nie! Ty jak zwykle dajesz z siebie wszystko. Cris muszę kończyć bo Twoi syn mnie woła. Ucałuję go od Ciebie. 
-Jasne. Dzięki. Będę jeszcze dzwonić. Bawcie się dobrze. 
-Będziemy na pewno. Papa. 


Następnego dnia moi rodzice mieli wolne. Dlatego cały dzień spędziliśmy z nimi. Najpierw poszliśmy do Łazienek Królewskich potem do kina, następnie na obiad. Mariusz zaproponował, żebyśmy poszli na boisko:
-Muszę sprawdzić czy nie wyszedłem z formy- wziął piłkę do ręki-a teraz gdy mam takiego przeciwnika to mogę się sprawdzić. Prawda?- pogłaskał małego po głowie
-Prawda. Chętnie panu pokaże kilka sztuczek, których nauczył mnie tata.
-Właśnie na to liczyłem.
Poszliśmy na boisko i wspólnie zagraliśmy mini mecz. Mariusz jednak trochę zapomniał jak to jest grać w piłkę i nie miał już takiej kondycji gdy miał 20 lat:
-Widać, że nie miałem syna- powiedział zdyszany siadając na ławce
-Chcesz powiedzieć, że wolałbyś mieć syna zamiast mnie?- powiedziała podając mu wodę 
-Kochana oczywiście, że nie! Syn by mi nie podał wody. Jesteś czymś najlepszym co spotkało mnie w życiu. Cieszę się, że mogłem uczestniczyć w Twoim wychowaniu. - zrobiło mi się bardzo miło i pocałowałam go w policzek
-Jesteś cudownym tatą- powiedziałam, a on uściskał mnie mocniej. 
-Wiki bo zrobię się zazdrosna.- powiedziała mama podając Juniorowi świeżą bułkę z nutellą 
-Nie masz o co mamusiu- wzięłam małego na kolana i pocałowałam go w czoło- Smakuje Ci? 
-Tak! Jest pyszna. Fajnie mi się grało z...właśnie Wiki! Jak mam mówić do Twojego taty?
-Myślę, że najlepiej będzie jak będziesz mówił Mariusz. Prawda?- zwróciłam się do ojczyma
-Tak! Jasne- powiedział uradowany
-Myślałem, że mogę mówić dziadku.
-Kochanie, Mariusz nie jest Twoim dziadkiem. - powiedziałam wycierając mu buzie
-Wiem, ale to Twój tata...
-Możesz mi mówić dziadek. Może jeszcze nie wyglądam, ale będzie mi bardzo miło. 
-Super!- mały wyrwał mi się z uścisku i rzucił się w ramiona Mariusza- Nie miałem nigdy dziadka, a Ty jesteś super dziadkiem- Junior pocałował go w policzek, a ja razem z mamą byłyśmy naprawdę wzruszone.  Wiem, że dla Mariusza to bardzo dużo znaczy. Sam nigdy nie miał dziecka, ale ja nigdy nie poczułam się tak jakby mnie nie kochał jakby mnie nie potrzebował. Zawsze o mnie dbał i czułam, że mnie kocha nawet bardziej niż mój biologiczny ojciec. To on tłumaczył mi do upadłego matematykę, to on uczył się ze mną wiersza na polski. to on był ze mną kiedy pierwszy raz nauczyłam się jeździć na rolka i to on przyklejał mi plastry na rany. On zawsze był przy mnie nawet kiedy zakochałam się w gimnazjum i nie mogłam spać po nocach to on ze mną siedział i pił gorącą czekoladę kiedy ja płakałam mu w ramię. Wiem, że Cris poczuł do niego na pewno coś takiego co ja do niego poczułam. Cris nie miał nigdy dziadka i bardzo potrzebuje takiej relacji. 

Gdy Cristiano zasnął poszłam do rodziców:
-Śpi?
-Tak- uśmiechnęłam się,a mama podała mi kubek herbaty- miał dziś trochę atrakcji 
-Prawda- uśmiechnęła się mama- Dla nas też to był fajny dzień. Cieszę się, że przyjechałaś chociaż na troszkę. - złapała mnie za rękę- w domu tak smutno bez Ciebie. 
-Wiem. Mamo ja też tęsknie za Wami, ale w Hiszpanii czuję się naprawdę dobrze. 
-A czy to nie jest tak, że czujesz się dobrze przy Cristiano? I nie mam tu na myśli Juniora- powiedział mój ojczym 
-Przestań! Po prostu tam jest moje miejsce. Na razie nie będę wracać. 
-Nic Cię nie łączy z CR7?
-Mariusz, oczywiście, że nie. Jesteśmy....przyjaciółmi- myślałam trochę nad tym i myślę, że chyba naprawdę jesteśmy dla siebie w jakimś sensie przyjaciółmi
-To dlaczego Junior chcę do mnie mówić "dziadku"?
-Bo on w życiu nie miał dziadka. Ma babcie i to cudowną ma wspaniałego ojca, ale dziadka nie ma i myślę, że chciałby mieć takiego dziadka. Dla mnie byłeś i jesteś dobrym ojcem- przytuliłam się do niego
-Cieszę się, że tak mówisz. Tylko Cris też nie ma matki. 
-Tak jakby miał. Irinę chyba traktował jak mamę. Tylko jej nie ma już od jakiegoś czasu. 
-Wiesz co kochanie- powiedziała mama- myślę, że on Ciebie bardzo kocha. 
-Może...ja jego bardzo kocham i szczerze nie wyobrażam już sobie życia bez niego. 



----------------------

STRÓJ WIKI: