środa, 20 maja 2015

Rozdział 8

Dziś mam spotkanie z Oskarem. Nie wiem czy mogę nazwać to randką dlatego mówię spotkanie. 
Rano przyszłam zająć się Juniorem choć w domu była Irina, ale po dwóch godzinach musiała gdzieś wyjść. Na szczęście Ronaldo z treningu wrócił punktualnie:
-Iriny nie ma?- zapytał rzucając swoją torbę. Robił to w tak niedbały sposób, ale bardzo mi się to podobało
-Gdzieś wyszła.
-Ty chyba też gdzieś wychodzisz?- zapytał patrząc podejrzliwym wzrokiem 
-Nie, dlaczego?
-Nie drocz się ze mną- uśmiechnął się do mnie, a moje serce zabiło szybciej- Irina mówiła, że masz jaką randkę.
-To nie randka tylko spotkanie. Nawet nie wiem czy mu się podobam.
-Skoro Cię zaprosił to na pewno, ale może już idź bo się spóźnisz, a tak nie ładnie. 
-Masz rację. To cześć.- powiedziałam otwierając drzwi
-Wiktoria!
-Tak?
-Ślicznie wyglądasz.- powiedział, a ja na pewno się zaczerwieniłam 
-Tata ma rację!- dorzucił swoje mały łobuziak 
-Dziękuje- powiedziałam i zamknęłam drzwi.

Z Oskarem umówiłam się na sąsiedniej ulicy. Miał czekać na mnie przy swoim samochodzie:
-Cześć jesteś bardzo zadowolona.- powiedział całując mnie w policzek- Czy to z powodu naszego spotkania?- zapytał otwierając drzwi auta
-Oczywiście- odpowiedziałam, ale skłamałam. Cieszyłam się, że Cris powiedział mi tak miłe słowa-Fajnie, że zadzwoniłeś.
-A ja się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie.  Pomyślałem, że po prostu pojedziemy do jakieś kawiarni. Co Ty na to?
-Jestem za.- po 10 minutach siedzieliśmy w kawiarni popijając mrożoną herbatę
-Melania mówiła mi, że mieszkałaś w Polsce. 
-Tak to prawda. 
-Tęsknisz? 
-Tak troszeczkę. Najbardziej za mamą i jej facetem. A Ty czym się zajmujesz?
-Jestem informatykiem. Tak jak Marcelo. Pracujemy razem. A Ty co robisz?
-Ja...jestem nianią. Lubie dzieci, a szczególnie tego małego.
-Fajnie- uśmiechnął się, lecz nie wiem czy był to uśmiech szczery- masz jakieś zdjęcie tego malca?-chciałam powiedzieć, że tak bo mam i to sporo, ale nie mogę mu powiedzieć prawdy
-Nie. Jakoś się nie złożyło.

Pogadaliśmy jeszcze trochę i Oscar odwiózł mnie do domu:
-Miło było. Może spotkamy się jeszcze?
-Chętnie- odpowiedziałam odpinając pasy- To dobranoc.
-Nie pożegnasz się ze mną?- zapytał z uroczą miną, a ja pocałowałam go w policzek- tylko tak? Pozwól, że ja zakończę nasze spotkanie- Oscar pocałował mnie w usta co mnie zdziwiło, ale i jednocześnie podobało- Teraz możesz iść. 
-Dziękuje za pozwolenie- roześmiałam się
-Odezwę się do Ciebie. 
-Dobrze. Pa- wysiadłam z samochodu i otworzyłam furtkę
-Wiki! Wiki!- słyszałam wyraźnie swoje imię, ale nie wiedziałam skąd dobiega. Rozejrzałam się dokoła.-Wiki no!
-Boże Mela?! Przestraszyłaś mnie.
-No co Ty!? Od kiedy Ty się tak boisz?
-Od zawsze.
-No tak mało się znamy. 
-Czemu się chowałaś w krzakach?
-Nie chciałam, żeby Oscar mnie zobaczył. Chciałam zapytać jak randka?
-To nie mogłaś wejść do domu?
-Mama by zaraz pytała mnie o wszystko nie chcę mieć wywiadu.
-A ze mną co właśnie robisz?
-No to to jest co innego. Mów!
-Ogólnie fajnie.
-Ogólnie fajnie?! Czy Ty się słyszysz?
-Oj Melka co mam Ci powiedzieć, że mnie pocałował?
-Pocałował?! Jezu to super. Będziemy chodzić na podwójne randki, może jutro gdzieś wyskoczymy?
-Jutro nie mogę i już nie przesadzaj. Codziennie nie będę się z nim widzieć.
-No, ale dlaczego nie. Fajna z Was para.
-Ty jesteś chora. My jeszcze nie jesteśmy parą.
-To już tylko kwestia czasu. Ja już lecę, a no i nie mów mamię, że tu byłam.
-Zastanowię się. Pa
-Hej.-Mel poszła, a ja udałam się do domu
-Wiktoria czy mi się wydawało czy rozmawiałaś z Melanią?
-Ymm no...nie.
-Umiem poznać swoją córkę- uśmiechnęła się do mnie- Czemu nie weszła?
-Śpieszyła się strasznie. Przyszła dać mi...książkę.
-Książkę? Melania? Ona nie lubi czytać. 
-Ale ta jej się na prawdę spodobała. Z resztą nie ważne kazała Cię mocno ucałować i uściskać. 
-To przynajmniej tyle.
-Jest coś do jedzenia?
-Jest. Zaraz Ci odgrzeję.
-Dziękuje.- posłałam jej serdeczny uśmiech. Na prawdę polubiłam Camile. Jest strasznie serdeczna i miła.

Po obiedzie poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Meli:
-Słuchaj Twoja mam Cię widziała pod furtką.
-O nie! Co jej powiedziałaś?
-Że przyszłaś dać mi książkę.

-Serio? Przecież ja nie lubię czytać.
-Teraz już wiem. Twoja mama mi to powiedziała, ale chyba uwierzyła. A no i powiedziałam, że ją całujesz i się śpieszyłaś.
-A no tu to dobrze zagrałaś. A odzywał się Oscar?
-Mela minęły dwie godziny bez przesady. 
-No dobra dobra już się nie złość. Pa


Następnego dnia wybrałam się do domu piłkarza by zająć się Juniorem. 
Gdy weszłam zobaczyłam dużą walizkę:
-Hej Wikuś ja właśnie wyjeżdżam- powiedziała Irina przeglądając się w lustrze, a obaj chłopacy przyglądali się jej czynności
-O fajnie. A gdzie tym razem jedziesz?
-Na Florydę. Szykuje się super sesja. Dobrze mam już taksówkę.- modelka podeszła do piłkarza i obdarowała go soczystym całusem w usta- Kocham cię i będę tęsknić- powiedziała, a on stał opary o framugę dużych lustrzanych drzwi i kompletnie jej nic odpowiedział- A Ty uważaj na siebie, skarbie- powiedziała targając włosy małego Cristiano- O jejku zapomniałam zapytać jak randka?
-E tam nie ma o czym mówić- machnęłam ręką
-Pogadamy jak wrócę- pocałowała mnie w policzek i zniknęła za wielkimi drzwiami.
-To ta randka była, aż tak słaba?- zapytał zadowolony
-Nie. Była super.- powiedziałam. Choć taka wcale nie była. Była po prostu ok, ale sprawiało mi to radość gdy droczyłam się z Ronaldo
-Widzę, że kłamiesz. Była zła. Totalna klapa.
-Nie byłeś tam nie wiesz jak było.- powiedziałam uśmiechając się
-Gdybym był to w tedy na pewno była by super prawda?- zapytał a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć- Dobra wiem, że tak.
-Mogę zadać Ci pytanie?
-Jasne.
-Czemu nic nie odpowiedziałeś Irinie?
-A co miałem jej odpowiedzieć?
-No, że też ją kochasz i będziesz tęsknić.  Na pewno ją to zabolało.
-Że jej nie odpowiedziałem? Jak zauważyłaś ona nawet nie zwróciła na to uwagi.
-Tego nie wiesz. Nie wiesz czy teraz nie jest jej przykro.
-Wiki, te nasze pożegnania to codzienność ja mam już dosyć mówić" Ja Ciebie też" lub "będę tęsknić" Więcej razy się żegnamy niż razem jemy śniadanie. To są wyuczone teksty,-bardzo zdziwiła mnie jego odpowiedz, ale za pewne miał rację bo właśnie to czuł - ale chciałem Ci powiedzieć, że ja też wyjeżdżam. Jutro mamy mecz wyjazdowy. Dziś i jutro będziesz musiała z małym zostać na noc. Przeprasza, że mówię Ci to dopiero teraz.
-Nie ma problemu. Tylko będę musiała iść po ubrania. To wyskoczę jak wrócisz z treningu.
-Nie ma takiej potrzeby.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Pojedziesz razem z Crisem. Chodźcie- wskazał ruchem ręki i zaprowadził nas do dużego garażu. Gdzie stało parę fajnych samochodów- Proszę dał mi kluczyki. Masz prawo jazdy prawda?
-Tak mam, ale nie chcę od Ciebie pożyczać samochodu. Jak coś zepsuje...
-Cicho moja droga. To jest Twój samochód.- kompletnie mnie zatkało, a na widok mojej miny Junior, aż się uśmiał
-Nie mogę tego przyjąć. 
-Możesz.
-Nie. Moja pensja jest duża i do tego jeszcze nowiutki samochód? To jest za dużo.
-Taki nowiutki to nie jest. Irina nim raz pojechała. Mam nadzieję, że kolor Ci się podoba? Irina i Cris wybierali. A no i masz już fotelik z przodu dla małego księcia.
-Tato nie jestem już mały.
-Tak skarbie wiem. Przepraszam.- Cristiano ucałował swojego synka w czoło- Wsiadaj!
-Nie mogę. Kolor i samochód jest cudowny zawsze taki chciałam mieć, ale nie mogę tego od Was przyjąć.
-Oczywiście, że możesz. To jest samochód służbowy i dla bezpieczeństwa mojego syna. Wole, żebyś z nim jeździła niż chodziła. No wiesz paparazzi i w ogóle- uśmiechnął się do mnie i kluczyki wcisnął mi do ręki- Miłej jazdy- szepnął mi do ucha, a moje serce po raz kolejny przez niego zabiło szybciej.
-Strasznie Ci dziękuje- powiedziałam- Irinie też oczywiście no i Tobie słońce- skierowałam słowa stronę Juniora i wsiadłam do samochodu.




-Nie ma za co. To teraz możecie jechać po ubrania dla Ciebie, a ja lecę na trening.
-Pojedziemy od razu na zakupy. Kupimy coś na obiad. Na co masz ochotę?
-Ja zjem w klubie i pewnie w padnę tylko po jakieś rzeczy i pożegnać się z moim szczęściem.
-W takim razie zrobimy coś co będzie mi i Twojemu szczęściu smakowało. Prawda?- zapytałam Juniora
-Tak!
-Miłej jazdy- powiedział Cris i wsiadł do swojego pięknego Audi, a ja zapięłam małego i ruszyliśmy w drogę. 


---------------------------

Witam Was serdecznie :D
Niestety Real odpadł z Ligii Mistrzów i jest mi bardzo przykro, ale w następnym sezonie będzie lepiej :)
Mam nadzieję, że się Wam podoba nowy rozdział.
Gorąco pozdrawiam Lena :*


STROJE WIKTORII:
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz