środa, 20 maja 2015

Rozdział 8

Dziś mam spotkanie z Oskarem. Nie wiem czy mogę nazwać to randką dlatego mówię spotkanie. 
Rano przyszłam zająć się Juniorem choć w domu była Irina, ale po dwóch godzinach musiała gdzieś wyjść. Na szczęście Ronaldo z treningu wrócił punktualnie:
-Iriny nie ma?- zapytał rzucając swoją torbę. Robił to w tak niedbały sposób, ale bardzo mi się to podobało
-Gdzieś wyszła.
-Ty chyba też gdzieś wychodzisz?- zapytał patrząc podejrzliwym wzrokiem 
-Nie, dlaczego?
-Nie drocz się ze mną- uśmiechnął się do mnie, a moje serce zabiło szybciej- Irina mówiła, że masz jaką randkę.
-To nie randka tylko spotkanie. Nawet nie wiem czy mu się podobam.
-Skoro Cię zaprosił to na pewno, ale może już idź bo się spóźnisz, a tak nie ładnie. 
-Masz rację. To cześć.- powiedziałam otwierając drzwi
-Wiktoria!
-Tak?
-Ślicznie wyglądasz.- powiedział, a ja na pewno się zaczerwieniłam 
-Tata ma rację!- dorzucił swoje mały łobuziak 
-Dziękuje- powiedziałam i zamknęłam drzwi.

Z Oskarem umówiłam się na sąsiedniej ulicy. Miał czekać na mnie przy swoim samochodzie:
-Cześć jesteś bardzo zadowolona.- powiedział całując mnie w policzek- Czy to z powodu naszego spotkania?- zapytał otwierając drzwi auta
-Oczywiście- odpowiedziałam, ale skłamałam. Cieszyłam się, że Cris powiedział mi tak miłe słowa-Fajnie, że zadzwoniłeś.
-A ja się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie.  Pomyślałem, że po prostu pojedziemy do jakieś kawiarni. Co Ty na to?
-Jestem za.- po 10 minutach siedzieliśmy w kawiarni popijając mrożoną herbatę
-Melania mówiła mi, że mieszkałaś w Polsce. 
-Tak to prawda. 
-Tęsknisz? 
-Tak troszeczkę. Najbardziej za mamą i jej facetem. A Ty czym się zajmujesz?
-Jestem informatykiem. Tak jak Marcelo. Pracujemy razem. A Ty co robisz?
-Ja...jestem nianią. Lubie dzieci, a szczególnie tego małego.
-Fajnie- uśmiechnął się, lecz nie wiem czy był to uśmiech szczery- masz jakieś zdjęcie tego malca?-chciałam powiedzieć, że tak bo mam i to sporo, ale nie mogę mu powiedzieć prawdy
-Nie. Jakoś się nie złożyło.

Pogadaliśmy jeszcze trochę i Oscar odwiózł mnie do domu:
-Miło było. Może spotkamy się jeszcze?
-Chętnie- odpowiedziałam odpinając pasy- To dobranoc.
-Nie pożegnasz się ze mną?- zapytał z uroczą miną, a ja pocałowałam go w policzek- tylko tak? Pozwól, że ja zakończę nasze spotkanie- Oscar pocałował mnie w usta co mnie zdziwiło, ale i jednocześnie podobało- Teraz możesz iść. 
-Dziękuje za pozwolenie- roześmiałam się
-Odezwę się do Ciebie. 
-Dobrze. Pa- wysiadłam z samochodu i otworzyłam furtkę
-Wiki! Wiki!- słyszałam wyraźnie swoje imię, ale nie wiedziałam skąd dobiega. Rozejrzałam się dokoła.-Wiki no!
-Boże Mela?! Przestraszyłaś mnie.
-No co Ty!? Od kiedy Ty się tak boisz?
-Od zawsze.
-No tak mało się znamy. 
-Czemu się chowałaś w krzakach?
-Nie chciałam, żeby Oscar mnie zobaczył. Chciałam zapytać jak randka?
-To nie mogłaś wejść do domu?
-Mama by zaraz pytała mnie o wszystko nie chcę mieć wywiadu.
-A ze mną co właśnie robisz?
-No to to jest co innego. Mów!
-Ogólnie fajnie.
-Ogólnie fajnie?! Czy Ty się słyszysz?
-Oj Melka co mam Ci powiedzieć, że mnie pocałował?
-Pocałował?! Jezu to super. Będziemy chodzić na podwójne randki, może jutro gdzieś wyskoczymy?
-Jutro nie mogę i już nie przesadzaj. Codziennie nie będę się z nim widzieć.
-No, ale dlaczego nie. Fajna z Was para.
-Ty jesteś chora. My jeszcze nie jesteśmy parą.
-To już tylko kwestia czasu. Ja już lecę, a no i nie mów mamię, że tu byłam.
-Zastanowię się. Pa
-Hej.-Mel poszła, a ja udałam się do domu
-Wiktoria czy mi się wydawało czy rozmawiałaś z Melanią?
-Ymm no...nie.
-Umiem poznać swoją córkę- uśmiechnęła się do mnie- Czemu nie weszła?
-Śpieszyła się strasznie. Przyszła dać mi...książkę.
-Książkę? Melania? Ona nie lubi czytać. 
-Ale ta jej się na prawdę spodobała. Z resztą nie ważne kazała Cię mocno ucałować i uściskać. 
-To przynajmniej tyle.
-Jest coś do jedzenia?
-Jest. Zaraz Ci odgrzeję.
-Dziękuje.- posłałam jej serdeczny uśmiech. Na prawdę polubiłam Camile. Jest strasznie serdeczna i miła.

Po obiedzie poszłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Meli:
-Słuchaj Twoja mam Cię widziała pod furtką.
-O nie! Co jej powiedziałaś?
-Że przyszłaś dać mi książkę.

-Serio? Przecież ja nie lubię czytać.
-Teraz już wiem. Twoja mama mi to powiedziała, ale chyba uwierzyła. A no i powiedziałam, że ją całujesz i się śpieszyłaś.
-A no tu to dobrze zagrałaś. A odzywał się Oscar?
-Mela minęły dwie godziny bez przesady. 
-No dobra dobra już się nie złość. Pa


Następnego dnia wybrałam się do domu piłkarza by zająć się Juniorem. 
Gdy weszłam zobaczyłam dużą walizkę:
-Hej Wikuś ja właśnie wyjeżdżam- powiedziała Irina przeglądając się w lustrze, a obaj chłopacy przyglądali się jej czynności
-O fajnie. A gdzie tym razem jedziesz?
-Na Florydę. Szykuje się super sesja. Dobrze mam już taksówkę.- modelka podeszła do piłkarza i obdarowała go soczystym całusem w usta- Kocham cię i będę tęsknić- powiedziała, a on stał opary o framugę dużych lustrzanych drzwi i kompletnie jej nic odpowiedział- A Ty uważaj na siebie, skarbie- powiedziała targając włosy małego Cristiano- O jejku zapomniałam zapytać jak randka?
-E tam nie ma o czym mówić- machnęłam ręką
-Pogadamy jak wrócę- pocałowała mnie w policzek i zniknęła za wielkimi drzwiami.
-To ta randka była, aż tak słaba?- zapytał zadowolony
-Nie. Była super.- powiedziałam. Choć taka wcale nie była. Była po prostu ok, ale sprawiało mi to radość gdy droczyłam się z Ronaldo
-Widzę, że kłamiesz. Była zła. Totalna klapa.
-Nie byłeś tam nie wiesz jak było.- powiedziałam uśmiechając się
-Gdybym był to w tedy na pewno była by super prawda?- zapytał a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć- Dobra wiem, że tak.
-Mogę zadać Ci pytanie?
-Jasne.
-Czemu nic nie odpowiedziałeś Irinie?
-A co miałem jej odpowiedzieć?
-No, że też ją kochasz i będziesz tęsknić.  Na pewno ją to zabolało.
-Że jej nie odpowiedziałem? Jak zauważyłaś ona nawet nie zwróciła na to uwagi.
-Tego nie wiesz. Nie wiesz czy teraz nie jest jej przykro.
-Wiki, te nasze pożegnania to codzienność ja mam już dosyć mówić" Ja Ciebie też" lub "będę tęsknić" Więcej razy się żegnamy niż razem jemy śniadanie. To są wyuczone teksty,-bardzo zdziwiła mnie jego odpowiedz, ale za pewne miał rację bo właśnie to czuł - ale chciałem Ci powiedzieć, że ja też wyjeżdżam. Jutro mamy mecz wyjazdowy. Dziś i jutro będziesz musiała z małym zostać na noc. Przeprasza, że mówię Ci to dopiero teraz.
-Nie ma problemu. Tylko będę musiała iść po ubrania. To wyskoczę jak wrócisz z treningu.
-Nie ma takiej potrzeby.
-Co?- zapytałam zdziwiona.
-Pojedziesz razem z Crisem. Chodźcie- wskazał ruchem ręki i zaprowadził nas do dużego garażu. Gdzie stało parę fajnych samochodów- Proszę dał mi kluczyki. Masz prawo jazdy prawda?
-Tak mam, ale nie chcę od Ciebie pożyczać samochodu. Jak coś zepsuje...
-Cicho moja droga. To jest Twój samochód.- kompletnie mnie zatkało, a na widok mojej miny Junior, aż się uśmiał
-Nie mogę tego przyjąć. 
-Możesz.
-Nie. Moja pensja jest duża i do tego jeszcze nowiutki samochód? To jest za dużo.
-Taki nowiutki to nie jest. Irina nim raz pojechała. Mam nadzieję, że kolor Ci się podoba? Irina i Cris wybierali. A no i masz już fotelik z przodu dla małego księcia.
-Tato nie jestem już mały.
-Tak skarbie wiem. Przepraszam.- Cristiano ucałował swojego synka w czoło- Wsiadaj!
-Nie mogę. Kolor i samochód jest cudowny zawsze taki chciałam mieć, ale nie mogę tego od Was przyjąć.
-Oczywiście, że możesz. To jest samochód służbowy i dla bezpieczeństwa mojego syna. Wole, żebyś z nim jeździła niż chodziła. No wiesz paparazzi i w ogóle- uśmiechnął się do mnie i kluczyki wcisnął mi do ręki- Miłej jazdy- szepnął mi do ucha, a moje serce po raz kolejny przez niego zabiło szybciej.
-Strasznie Ci dziękuje- powiedziałam- Irinie też oczywiście no i Tobie słońce- skierowałam słowa stronę Juniora i wsiadłam do samochodu.




-Nie ma za co. To teraz możecie jechać po ubrania dla Ciebie, a ja lecę na trening.
-Pojedziemy od razu na zakupy. Kupimy coś na obiad. Na co masz ochotę?
-Ja zjem w klubie i pewnie w padnę tylko po jakieś rzeczy i pożegnać się z moim szczęściem.
-W takim razie zrobimy coś co będzie mi i Twojemu szczęściu smakowało. Prawda?- zapytałam Juniora
-Tak!
-Miłej jazdy- powiedział Cris i wsiadł do swojego pięknego Audi, a ja zapięłam małego i ruszyliśmy w drogę. 


---------------------------

Witam Was serdecznie :D
Niestety Real odpadł z Ligii Mistrzów i jest mi bardzo przykro, ale w następnym sezonie będzie lepiej :)
Mam nadzieję, że się Wam podoba nowy rozdział.
Gorąco pozdrawiam Lena :*


STROJE WIKTORII:
 



czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 7

Gdy byłam już pod bramą do domu Ronaldo zadzwoniła do mnie Melania:
-Cześć Wiktoria możesz gadać?
-Hej mogę właśnie dochodzę do pracy.
-Mam dla Ciebie propozycje.
-Jaką?- zapytałam zaciekawiona 
-Za ile kończysz robotę?
-Za trzy godziny powinnam być w domu.
-To świetnie. Spotkajmy się za trzy godziny przyjadę po Ciebie.
-A powiesz mi o co chodzi?
-Nie mogę. Miłej pracy.- wyłączyła się
-Aha. Dzięki- odpowiedziałam do siebie i zapukałam do drzwi
-No hej- powiedziała uśmiechnięta modelka 
-Cześć- weszłam do środka, a junior wskoczył w moje ramiona 
-Jesteś już moją nianią na stałe! Fajnie. Jesteś najlepsza.
-O boże Cris uspokój się bo wpadnę w samozachwyt- dodałam z uśmiechem, ale cieszę się, że mały mnie lubi.
-Ronaldo się cieszy i to bardzo z resztą ja też. Można Ci zaufać. 
-Fajnie, że tak mówisz. 
-Słuchaj skoro już jesteś to ja wyskoczę na zakupy ok?
-Jasne, a ile Cię nie będzie?
-z dwie godziny.To ja lecę.- kobieta wzięła torebkę i wyszła z mieszkania 
-To zostaliśmy sami. Co będziemy robić? 
-Może kolejna lekcja jazdy na rowerze? 
-Dobrze.
Wzięłam chłopca za rękę i wyszliśmy na podwórko. Cris na rowerze radzi sobie coraz lepiej.
-Skarbie jeszcze jedna jazda i będziesz mógł pokazać się tacie- powiedziałam zdejmując mu kask z głowy
-Na prawdę?
-No tak! Radzisz sobie świetnie. Szybko się uczysz. Może zrobimy sobie jakiś zimny koktajl?
-Tak!

Poszliśmy do kuchni i zobaczyłam, że Irina spóźnia się już 45 minut, a byłam umówiona z Melą.
Jenak postanowiłam jeszcze chwilę poczekać. Przygotowałam koktajl z bananów i podałam małemu:
-Wiki to jest pyszne.- powiedział umazany napojem, a ja nie mogłam pohamować mojego uśmiechu i radości jaką daje mi ten mały.
-Cieszę się, że Ci smakuje- i otworzyły się drzwi do mieszkania. Na szczęście była to Irina 
-Jestem już- "JUŻ"? chyba dopiero - może pójdziemy na plac zabaw z małym? Jest tak ładna pogodna.
-Ja już...
-Tak! Proszę Wiki choć z nami.- Junior złapał mnie za rękę-no chodź.
-Tak pójdę chętnie- odpowiedziałam-tylko muszę zadzwonić.- wybrałam numer -Mela nie zdążę wyjść wcześniej. Muszę zostać w pracy. Przepraszam.
-No dobra to bądź gotowa o 20 i nie chcę słuchać żadnych wymówek ok?
-Dobrze będę gotowa tylko jak mam się ubrać? Bo nie wiem co kombinujesz?
-Ładnie. Cześć.- No tak ładnie. Czyli jak? Ciężko się od niej czegoś dowiedzieć.
-Możemy już iść?
-Tak jasne.

We trójkę udaliśmy się na plac zabaw- był piękny i duży. Raj dla dzieci. Irina usiadła na ławce, a ja poszłam szaleć z Ronaldo. Ten to ma energię. Chciał iść dosłownie wszędzie. Zjeżdżałam z nim prawie z każdej zjeżdżalni bądź czekałam aż on zjedzie. Irina podeszła do mnie i do małego:
-Wiktoria chodź usiądziesz. Nie musisz go cały czas pilnować.
-Chcę się z nim pobawić.
-Ale bawisz się z nim już godzinę. Usiądziesz pogadamy.
-Dobra. Cris, skarbie uważaj na siebie ja na chwilę usiądę ok?
-Dobra.
-Tylko nie wchodź na te duże zjeżdżalnie i na ścianki wspinaczkowe. Proszę uważaj.
-Dobra obiecuje, ale przyjdziesz  do mnie?
-Jasne, że tak. Tylko chwilę odpocznę.- usiadłam z modelką na ławce, ale i tak bardziej byłam zajęta obserwowaniem Juniora.
-Wiktoria przestań tak na niego patrzeć. Nic mu się niestanie.
-Wole jednak patrzeć jest tu dużo dzieci. Może się zgubić.
-E tam nic mu nie będzie. Jak Ci się tu mieszka?
-A dobrze. A jak było na zakupach?
-Spoko, ale następnym razem pójdziemy we dwie.- puściła mi oczko, a ja się uśmiechnęłam. Wiedząc, że na takie zakupy musiałabym mieć przygotowaną fortunę- Jak wrócimy pokaże Ci co kupiłam.
-Chętnie zobaczę. 
-Poznałaś jakiegoś fajnego Hiszpana?
-Nie- zaśmiałam się. 
-No Wiki musimy Cię z kimś poznać.  Jesteś fajna, ładna musisz kogoś mieć.
-Jeszcze mi się nie śpieszy.
-Ale jak poznasz kogoś to nie zaszkodzi. Prawda?
-Już mi jedna koleżanka też tak mówiła.
-No, ale wiesz ja znam same ciacha.
-Nie wątpię. Pójdę już do małego.
-Oj poczekaj. Muszę z kimś pogadać- uśmiechnęła się- wiesz nie mam tu koleżanek.- jak to nie ma? Niby dlaczego?- Wiesz jak jadę na pokazy lub sesje to mam jakieś koleżanki, ale tak to nie mam przyjaciółek. 
-Jestem w szoku. Myślałam, że masz fajne i piękne koleżanki. 
-W takiej branży nie można mieć koleżanek. Mam jedną w Londynie i znajomą tu, ale ona ma już trójkę dzieci i nie ma czasu się spotykać. 
-A Ty masz Crisa. Możecie we dwie chodzić na plac zabaw.
-Na to nie wpadłam.- serio? To to jest takie trudne? Junior podbiegł do nas.
-Wiki pójdziesz się ze mną pobawić?
-Tak.- złapałam go za rączkę i poszliśmy szaleć.

Wróciliśmy do domu w którym był już Ronaldo:
-Gdzie byliście?
-Na placu zabaw- odpowiedział mały przystojniak
-Wiktoria, a Ty jeszcze tu? Dziś miałaś pracować dwie godziny.
-Dobrze się bawiliśmy.
-To prawda. Wiki jest super biegała ze mną po całym placu zabaw. 
-Nie spuściła go z oka cały czas za nim latała.- wtrąciła Rosjanka- Choć pokażę Ci rzeczy jakie kupiłam.
-Byłaś na zakupach?- zapytał piłkarz
-No tak.
-Ale to Ty miałaś zająć się Juniorem, a Wiki miała Ci pomóc.
-No daj spokój wyskoczyłam na godzinę. Co nie?- skierowała się w moją stronę
-Tak to prawda. Nie było problemu. 
-No właśnie. Choć do garderoby.- Boże to pomieszczenie było większe niż moje mieszkanie w Warszawie! Ile oni mają rzeczy. Kobieta zaczęła pokazywać mi swoje zakupy: bluzki, spódnice, sukienkę i dwie pary butów. No powiem szczerze jak na prawie trzy godziny zakupów to miała tego sporo.
-Śliczne są te rzeczy. 
-Jeżeli chcesz to możesz coś pożyczyć. 
-Nie no co Ty.
-Na serio! Weź coś sobie.
-A jak coś pobrudzę, albo rozerwę?
-No to co? Nie przejmuj się. Ja i tak zazwyczaj w sukienkach chodzę raz i już drugi pokazać się nie mogę. Bierz co chcesz.
-Dziś gdzieś wychodzę, więc może coś wezmę.
-A gdzie idziesz?
-Nie wiem. Córka dziewczyny mojego taty gdzieś mnie zabiera. Niespodzianka.
-To może do jakiegoś klubu. Czekaj zaraz coś wybiorę. O masz ta jest fajna. Załóż ją będziesz wyglądać super. 
-Dziękuje- przytuliłam ją do siebie- Jesteś super.
-Nie ma za co. To Ty już może leć bo się spóźnisz.
-Dzięki
Pożegnałam się z chłopakami i wróciłam do domu. Właśnie Camila podawała obiad do stołu:
-Zjesz z nami?- zapytała
-Chętnie. Jestem głodna. -umyłam ręce i usiadłam do stołu.- A jak w pracy, tato?
-Fajnie, że pytasz- uśmiechnął się- bardzo dobrze. Jutro Melania wzięła wolne. Podobno gdzieś razem wychodzicie?
-A tak, ale nie wiem gdzie.
-Chyba się polubiłyście?- wtrąciła Camila
-Tak. Melka jest bardzo fajna.
-No, a jak u Ciebie w pracy?
-Fajnie. Mały jest wprost uroczy.
-Czyli zajmujesz się chłopcem?- dopytywał tata
-Tak. Ma 4 lata. 
-A jak ma na imię ?- zapytała Camila i tego się obawiałam, ale to chyba nie jest jedyny Cristiano w Hiszpanii prawda?
-Cristiano.
-Ymm ładnie jak Cistiano Ronaldo - powiedział tata
-Tak to prawda. Wiecie co ja już pójdę się szykować. Dziękuje za obiad.
-Może kiedyś go tu przyprowadzisz?
-Na pewno. -rzuciłam i pobiegłam na górę.

Wykąpałam się, umyłam włosy następnie je wysuszyłam i wyprostowałam. Założyłam sukienkę od Iriny i była po prostu śliczna. Wykonałam makijaż. Zadzwoniłam do Cristiano:
-Cześć chciałam zapytać czy jutro mam przyjść do pracy? Bo zapomniałam jak wychodziłam spytać.
-Jutro masz wolne.
-Ok. Dzięki.
-To ja dziękuje. Cris mówił, że bardzo mu się podobało na placu zabaw z Tobą. 
-Cieszę się.- a do mojego pokoju weszła Melania- Muszę już kończyć. 
-Ok to cześć. 
-Pa. 
-O wow jak Ty bosko wyglądasz.- powiedziała Mela obracając mnie wokół własnej osi- Ubrałaś się idealnie do miejsca.
-Właśnie ap ropo miejsca gdzie idziemy? 
-Czemu Ty jesteś taka ciekawa? A z kim gadałaś?
-A czemu Ty jesteś taka ciekawa?
-Bo byłaś bardzo zadowolona.
-Nie prawda.

***

Po telefonie Wiktorii poszliśmy na taras. Cris bawił się w basenie, a ja z Iriną rozmawialiśmy:
-Powinniśmy Wiktorię z kimś zapoznać.- powiedziała Irina dotykając moich włosów.
-Co?
-No jak to co? Jest ładna i fajna. Powinna mieć kogoś. 
-No tak, ale Ty chyba nie będziesz się tym zajmować?
-A dlaczego nie? Nic nie stoi na przeszkodzie. 
-Irina weź się uspokój. Niby z kim chcesz ją poznać? 
-No Ty masz fajnych kolegów. Ja też znam fajnych facetów.
-Moi koledzy mają żony albo dziewczyny i błagam Cię nie próbuj jej swatać.
-Zazdrosny jesteś?
-O co?
-No o nią! Bo nie rozumiem czemu się tak oburzyłeś.
-Po prostu ona jest nianią Crisa, a nie jakąś Twoją koleżanką i sądzę, że każdy prędzej czy później kogoś pozna bez głupich swatek.
-Może nie będę musiała jej z nikim zapoznawać. Bo jej koleżanka ją dziś gdzieś zabiera.
-To gdzie poszła?
-No pewnie do klubu. Jest młoda może wychodzić. No chyba, że też jej tego zabronisz bo jest nianią Twojego syna! 

Nie miałem już siły jej tłumaczyć dlaczego uważam, że nie powinna się wtrącać do życia Wiktorii. 

***
Pojechałyśmy taksówką pod jakiś club. Melania zapłaciła za bilety i poszłyśmy do baru:
-Widzisz?- zapytała wskazując na dwóch mężczyzn, którzy jej pomachali.
-No widzę. Fajni są.
-Ten po prawo jest mój, Marcelo.- zaśmiała się
-O boże! Mela Ty masz takiego faceta? On jest super. Skąd Ty go wzięłaś?- dziewczyna była wyraźnie rozbawiona 
-Sam się przylepił. 
-Jesteście śliczną parą Ty- piękna, on- boski.
-Lepsza niż Cristiano Ronaldo i Irina?
-Yyy no tak. O niebo lepsza- uśmiechnęłam się
-A jak podoba Ci się tamten obok?
-Nie no też super. 
-No to choć go poznać.
-Nie no Melka.- zatrzymałam ją, a ona na mnie wymownie spojrzała- no wstydzę się.
-Jejku Wiki chodź! Hej. Oscar poznaj to jest Wiktoria.
-Hej trochę o Tobie słyszałem- puścił mi oczko, a pode mną nogi się ugięły! Nie mogłam nic wypowiedzieć- Ładnie wyglądasz- o nie! Niech on już przestanie.
-Dziękuje- wydukałam.
-No, a to jest Marcelo- wskazała na swojego chłopaka
-Fajnie Cię poznać Wiktoria.

Nie powiem fajnie się bawiłam na tej imprezie. Dużo potańczyłam i chyba właśnie tego potrzebowałam. Oscar nic nie pił dlatego najpierw odwieźliśmy Mele i Marcelo, a następnie pojechaliśmy pod mój dom:
-Dobrze się bawiłem chociaż nic nie piłem i to dzięki Tobie. 
-Fajnie, że tak mówisz. Ja też się świetnie bawiłam.
-To może kiedyś pójdziemy we dwoje gdzieś się pobawić?
-Bardzo chętnie.
-To dasz mi swój numer?- zapisałam numer na karteczce- Super dzięki . Na pewno się odezwę. 
-Mam nadzieję- wypaliłam- Dzięki za podwózkę.
-Nie ma za co. 
-Pa- otworzyłam drzwi od samochodu i po cichu weszłam do domu.


Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Leniwie wzięłam ten okropny przedmiot w dłonie i odebrałam:
-Jak tam z Oscarem?- zapytała uradowana Melania.
-Mel? Która jest godzina?
-Dochodzi 11.
-I Ty o tej godzinie już wstałaś?
-No tak. Mów mi jak z Oscarem? Całowaliście się?
-Boże! Normalna jesteś? Pierwszy raz go widziałam. Odwiózł mnie. Wziął mój numer telefonu i tyle.
-Wziął numer? To znaczy, że mu się podobasz! Ale czad!
-Uspokój się to jeszcze nic nie znaczy.
-Już znaczy. Uwierz mi. Dobra śpij dalej. - rozłączyła się. 


Następnego dnia na 11 miałam do pracy, więc się do niej udałam. 

-Wiki jak było na imprezie? Zapewne był to club tak?- Irina zalała mnie masą pytań gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania- Był tam jakiś fajny koleś. Na pewno! Chciałam wczoraj do Ciebie zadzwonić, ale Cistiano mi zabronił  bo miałaś wolne.
-No tak był to club i był tam fajny chłopak.
-Ale w Twoim typie?
-No tak. Na prawdę przystojny. Chcesz zobaczyć zdjęcie? 
-No dawaj!- pokazałam jej zdjęcie, które Mela nam zrobiła.- O boże! Wiki gdybym nie była z Crisem to bym go brała.- akurat Cis wszedł do domu
-Co byś brała?- zapytał z błyskiem w oku.
-A nic takiego- Irina się uśmiechnęła- czegoś zapomniałeś?
-No właśnie tak. Torby.
-Masz w garderobie. - piłkarz udał się pod wskazany adres.- Fajny fajny.
-No fajny tylko nie wiem czy ja mu się podobam no wiesz nie wyglądam jak Ty.
-Wiktoria jesteś urocza i piękna. Na pewno mu się podobasz. A jak ma na imię?
-Oscar.
-Ładnie.
-Dobra lecę dziewczyny. Tylko zamiast gadać o facetach to zajmijcie się jednym, którego macie.
-Masz na myśli siebie?
-Nie mam na myśli mojego syna.- rzucił piłkarz i wyszedł, a ja akurat dostałam telefon.
-To Oscar!
-Odbierz!
-Cześć. 
-Cześć chciałem zapytać co u Ciebie?
-Właśnie jestem w pracy, ale ogólnie jest wszystko dobrze.
-Pójdziemy jutro na kawę? Chętnie bym poszedł dziś, ale pracuje do późna.
-Jasne chętnie.
-W takim razie do jutra. Pa
-Umówiłaś się?
-Tak! Nawet się cieszę, ale trochę się boje.
-Czego?
-Że coś pójdzie nie tak, że coś wypale głupiego.
-Będzie dobrze.

----------------------------------------------------

Witam Was:*
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
Pozdrawiam Lena :*

OSCAR:







http://img.zszywka.pl/1/0155/thb_7873/ciasteczko.jpg 


MARCELO:

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCySTMobS8yUftxW8tzr8A9gS7LqoPLT8Ywr2tOwLJSQeglbooYS3MC1AwgKpn_qDIuBgBNrQmFofuGP4Fbyw_0pM3Se2gkvE3-Lr1ipSB3zXML0ZSyQboVUg0cLPjIIKpXREPn7f9XxU/s1600/Ch%C5%82opak4.jpg

STROJE WIKTORII: