Gdy wróciłem po treningu od razu zacząłem bawić się z moim synem w tej czynności uczestniczyła również z nami Wiktoria.
-Dobra dla mnie koniec tych przyjemności- Wiktoria wstała z trawy
-Dlaczego?- zapytał lekko oburzony Junior
-Bo trzeba zrobić obiad. Raczej po tych harcach nie wytrzymasz długo bez jedzenia- pogłaskała go po głowie.
-Ja Ci z chęcią pomogę -wtrąciłem i razem z Wiktorią udałem się do kuchni.
Wspólnie zasiedliśmy do stołu. Cris był cały czas uśmiechnięty i radosny z resztą ja i Wiki też dobrze się bawiliśmy. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi:
-Pójdę otworzyć- Wiktoria wstała i udała się do holu i nie długo po tym moja mama pojawiła się w kuchni.
-Hej mamo fajnie, że przyszłaś- pocałowałem swoją rodzicielkę w policzek- zjesz obiad? Właśnie zrobiłem z Wiktorią.
-To już razem gotujecie?
-Mamo o co Ci chodzi?
-O nic. Cieszę się, że macie dobry kontakt.- odpowiedziała uśmiechnięta
-Mamy bardzo dobry kontakt i dziękuje Ci, że mi ją poleciłaś. Synku pójdziesz z Wiktorią na dwór?- chciałem mamie powiedzieć o zakończeniu związku z Iriną
-Ale chce trochę czasu spędzić z babcią.- powiedział przytulając moją mamę
-Wiem, ale obiecuje Ci, że babcia zaraz do Ciebie przyjdzie- posłałem mu uśmiech i pogłaskałem po głowie, a Junior udał się w stronę wyjścia- Dziękuje synku!
-Coś czuje, że chcesz ze mną o czymś porozmawiać.
-Skąd Ty to wszystko wiesz?
-Jestem Twoją matką. Znam Cię od dziecka, synku. - mama wygodnie usiadła przy stole i złapała mnie za rękę- słucham.
-Mamo ja i...
-No mów! Śmiało!
-Ja i Irina nie jesteśmy już razem. Nie chciałem, żebyś dowiedziała się z gazet czy coś takiego.
-Dlaczego? Pokłóciliście się?
-Tak to znaczy nie. Mamo tak na prawdę to nie miało sensu. Ja potrzebuje innej kobiety mam 30 lat mam syna, który potrzebuje matki i ojca, a tak naprawdę nie miał ani mnie ani Iriny. Jej ciągle nie było w domu. Cris cały czas był u Ciebie. On musi wiedzieć gdzie jest jego dom. Kocham go i chce by był szczęśliwy.
-Synku bardzo mądrze mówisz. Lubiłam Irinę, ale też sądzę, że ona nie za bardzo nadawała się na kobietę Twojego życia. Powinieneś mieć taką kobietę jak Wiktoria.
-Mamo...
-Nie przerywaj mi. Ona jest piękna, opiekuńcza, ma świetny kontakt z Crisem, ale nie mówię, że masz z nią być bo to jest Twoja sprawa tylko bardzo Cię proszę, żebyś już na poważnie zaczął o kimś myśleć. Nie jest już młody i masz dziecko. Dla którego powinieneś stworzyć normalną rodzinę.
-Wiem.
-Cieszę się, że się rozumiemy.
-Jak zawsze- posłałem jej szczery uśmiech. Moja mama zjadła obiad i udaliśmy się do ogrodu.
-Pyszny obiad zrobiłaś- powiedziała mama do Wiki
-Dziękuje, ale Cris mi dużo pomógł.
-Właśnie- wtrąciłem odbijając piłkę.
-Ja będę już uciekać. Nacieszcie się sobą.
-Wiki!- dziewczyna odwróciła się w moją stronę
-Tak?
-Przyjdziesz jutro do nas o 12?
-Jasne będę na pewno- uśmiechnęła się do mnie i pomachała nam na pożegnanie.
***
Tak jak obiecałam pojawiłam się w domu piłkarza punktualnie.
-Cześć
-Hej- odpowiedział uśmiechnięty
-Ty nie wychodzisz na trening?
-Nie. Już byłem.
-Jak to?
-Mama u nas nocowała i zajęła sie małym, a ja wraz z Crisem zapraszamy Cię na przejażdżkę samochodową.
-Chyba żartujesz?!
-Nie. Mówię poważnie. Kupiłem nowe auto i chcę Ci je pokazać.
-Serio? Kupiłeś nowy samochód? Nie masz już gdzie ich parkować.
-Jesteś złośliwa- uśmiechnął się - ale nie ważne. Poznaj moje dobre serce. Kto by Cię zabrał na przejażdżkę?
-Kto? Nie jeden by chciał, ale nie każdy może- szepnęłam mu do ucha, a on bosko się uśmiechnął
-Ale ja na pewno mogę.
-Ty nie, ale zrobię to dla Twojego synka. - na co piłkarz wybuchnął śmiechem
-Chyba muszę podziękować Bogu, że dał mi takiego syna.
-Powinieneś zrobić to już dawno.
-Synku! Chodź! Wiki przyjechała.
-Jedziemy już?!- zapytał uradowany
-Tak jedziemy.
-Wiki Ty z nami?
-Jak mnie zabierzesz to tak.
-Oczywiście, że tak.- wskoczył w moje ramiona i udaliśmy się do garażu.- Zobacz jaki tata kupił samochód.- wskazał mi palcem na czarne nowiutkie Audi- Jak Ci się podoba?
-No jest cudowne. Bardzo ładne. Twój tata ma dobry gust.- uśmiechnęłam się do CR7
-Akurat to wiem. Dobra wsiadajmy. Szybko!
Chłopacy pokazali mi okolice Madrytu. Jechaliśmy samochodem i śpiewaliśmy piosenki. Puściłam chłopakom nawet disco polo. Miałam z nich dobry ubaw jak próbowali śpiewać po polsku. W końcu zrobiliśmy sobie małą przerwę.
-Zrobię wam zdjęcie. Będziecie mieli pamiątkę.
-Pokażesz?-zapytał Junior
-Tak. Zobaczcie.
-Fajne- powiedział mały.
-Wiki, teraz Ty wracaj.
-Jak to ja?
-Normalnie. Masz prawo jazdy. Wsiadaj i jedź.
-Cris ja nie jechałam nigdy takim autem. Jeszcze coś popsuje. To nie jest zabawka.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz. - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi do auta- nic nie popsujesz nie martw się.
-A jeśli?
-To zapłacisz.
-Dzięki. Pocieszyłeś mnie. Chyba całe swoje oszczędności by mi nie starczyły na jego naprawę.
-Żartuje przecież. Wsiadaj.
Wsiadłam do samochodu i poczułam się jak w kosmosie. Ten samochód jest na prawdę śliczny i te siedzenie takie wygodne. Przycisnęłam przycisk i silnik się uruchomił. Dźwięk był niesamowity. Wcisnęłam pedał gazu i aż mnie wpiło w siedzenie.
-Jezu! Jaka moc!- na co Cris zaczął się ze mnę śmiać
- To muszę dać Ci się przejechać Ferrari- zaśmiał się piłkarz.
Jak tylko wróciliśmy zrobiłam kolację i postanowiłam zapytać o coś Cristiano:
-Mam pytanie.
-Tak?
-Tylko od razu mówię, że jeżeli Ci nie pasuje to powiedź nie, a...
-Dobrze. Może najpierw mnie zapytasz?
-Ok. Chciałabym jechać do Polski. Stęskniłam się za rodzicami. Mają mnie jedną.
-Dobrze nie ma problemu. Na ile?
-Chciałam tydzień. Na serio nie będzie problemu?
-Na serio.
-Słuchaj, jeżeli chcesz mogę zabrać małego ze sobą. Poznałby Warszawę, ale jeśli odmówisz to zrozumiem. Jeszcze na tyle się nie znamy, żebyś dawał mi swoje dziecko pod opiekę na tydzień.
-Wiktoria ufam Ci- złapał mnie za rękę- Wiem, że chcesz dla nas jak najlepiej. Jestem Ci za wszystko wdzięczny na serio, więc jeżeli chcesz zabrać ze sobą Juniora i on też będzie chciał jechać to nie ma problemu. Nawet trochę żałuje, że nie chcesz zabrać ze sobą mnie.
-Chętnie bym Cię zabrała, ale masz treningi. Bardzo Ci dziękuje- rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek, ale na prawdę cieszyłam się z tego urlopu.- Przepraszam.
-Nie ma za co. Jeszcze raz mogłabyś mi tak podziękować. - uśmiechnął się i pocałował mnie w mój zaczerwieniony policzek.
Wróciłam do domu i od razu połączyłam się z mamą na Skype:
-Wikuś co u Ciebie?
-Bardzo dobrze.
-Jesteś bardzo zadowolona.
-Tak! Bo pojutrze przyjadę po Polski! Mam tydzień urlopu.
-Tak się cieszę. Strasznie się stęskniliśmy za Tobą.
-Wiem. Ja za Wami też, ale tydzień spędzę tylko z Wami.
-------------------------------------
Bardzo przepraszam za taką długą nieobecność :(
Miałam trochę spraw do zrobienia i nie miałam weny.
Dopiero teraz coś udało mi się napisać, ale uważam, że jest to dość słabę :(
Przepraszam i całuje Lena :*
Wspólnie zasiedliśmy do stołu. Cris był cały czas uśmiechnięty i radosny z resztą ja i Wiki też dobrze się bawiliśmy. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi:
-Pójdę otworzyć- Wiktoria wstała i udała się do holu i nie długo po tym moja mama pojawiła się w kuchni.
-Hej mamo fajnie, że przyszłaś- pocałowałem swoją rodzicielkę w policzek- zjesz obiad? Właśnie zrobiłem z Wiktorią.
-To już razem gotujecie?
-Mamo o co Ci chodzi?
-O nic. Cieszę się, że macie dobry kontakt.- odpowiedziała uśmiechnięta
-Mamy bardzo dobry kontakt i dziękuje Ci, że mi ją poleciłaś. Synku pójdziesz z Wiktorią na dwór?- chciałem mamie powiedzieć o zakończeniu związku z Iriną
-Ale chce trochę czasu spędzić z babcią.- powiedział przytulając moją mamę
-Wiem, ale obiecuje Ci, że babcia zaraz do Ciebie przyjdzie- posłałem mu uśmiech i pogłaskałem po głowie, a Junior udał się w stronę wyjścia- Dziękuje synku!
-Coś czuje, że chcesz ze mną o czymś porozmawiać.
-Skąd Ty to wszystko wiesz?
-Jestem Twoją matką. Znam Cię od dziecka, synku. - mama wygodnie usiadła przy stole i złapała mnie za rękę- słucham.
-Mamo ja i...
-No mów! Śmiało!
-Ja i Irina nie jesteśmy już razem. Nie chciałem, żebyś dowiedziała się z gazet czy coś takiego.
-Dlaczego? Pokłóciliście się?
-Tak to znaczy nie. Mamo tak na prawdę to nie miało sensu. Ja potrzebuje innej kobiety mam 30 lat mam syna, który potrzebuje matki i ojca, a tak naprawdę nie miał ani mnie ani Iriny. Jej ciągle nie było w domu. Cris cały czas był u Ciebie. On musi wiedzieć gdzie jest jego dom. Kocham go i chce by był szczęśliwy.
-Synku bardzo mądrze mówisz. Lubiłam Irinę, ale też sądzę, że ona nie za bardzo nadawała się na kobietę Twojego życia. Powinieneś mieć taką kobietę jak Wiktoria.
-Mamo...
-Nie przerywaj mi. Ona jest piękna, opiekuńcza, ma świetny kontakt z Crisem, ale nie mówię, że masz z nią być bo to jest Twoja sprawa tylko bardzo Cię proszę, żebyś już na poważnie zaczął o kimś myśleć. Nie jest już młody i masz dziecko. Dla którego powinieneś stworzyć normalną rodzinę.
-Wiem.
-Cieszę się, że się rozumiemy.
-Jak zawsze- posłałem jej szczery uśmiech. Moja mama zjadła obiad i udaliśmy się do ogrodu.
-Pyszny obiad zrobiłaś- powiedziała mama do Wiki
-Dziękuje, ale Cris mi dużo pomógł.
-Właśnie- wtrąciłem odbijając piłkę.
-Ja będę już uciekać. Nacieszcie się sobą.
-Wiki!- dziewczyna odwróciła się w moją stronę
-Tak?
-Przyjdziesz jutro do nas o 12?
-Jasne będę na pewno- uśmiechnęła się do mnie i pomachała nam na pożegnanie.
***
Tak jak obiecałam pojawiłam się w domu piłkarza punktualnie.
-Cześć
-Hej- odpowiedział uśmiechnięty
-Ty nie wychodzisz na trening?
-Nie. Już byłem.
-Jak to?
-Mama u nas nocowała i zajęła sie małym, a ja wraz z Crisem zapraszamy Cię na przejażdżkę samochodową.
-Chyba żartujesz?!
-Nie. Mówię poważnie. Kupiłem nowe auto i chcę Ci je pokazać.
-Serio? Kupiłeś nowy samochód? Nie masz już gdzie ich parkować.
-Jesteś złośliwa- uśmiechnął się - ale nie ważne. Poznaj moje dobre serce. Kto by Cię zabrał na przejażdżkę?
-Kto? Nie jeden by chciał, ale nie każdy może- szepnęłam mu do ucha, a on bosko się uśmiechnął
-Ale ja na pewno mogę.
-Ty nie, ale zrobię to dla Twojego synka. - na co piłkarz wybuchnął śmiechem
-Chyba muszę podziękować Bogu, że dał mi takiego syna.
-Powinieneś zrobić to już dawno.
-Synku! Chodź! Wiki przyjechała.
-Jedziemy już?!- zapytał uradowany
-Tak jedziemy.
-Wiki Ty z nami?
-Jak mnie zabierzesz to tak.
-Oczywiście, że tak.- wskoczył w moje ramiona i udaliśmy się do garażu.- Zobacz jaki tata kupił samochód.- wskazał mi palcem na czarne nowiutkie Audi- Jak Ci się podoba?
-No jest cudowne. Bardzo ładne. Twój tata ma dobry gust.- uśmiechnęłam się do CR7
-Akurat to wiem. Dobra wsiadajmy. Szybko!
Chłopacy pokazali mi okolice Madrytu. Jechaliśmy samochodem i śpiewaliśmy piosenki. Puściłam chłopakom nawet disco polo. Miałam z nich dobry ubaw jak próbowali śpiewać po polsku. W końcu zrobiliśmy sobie małą przerwę.
-Zrobię wam zdjęcie. Będziecie mieli pamiątkę.
-Pokażesz?-zapytał Junior
-Tak. Zobaczcie.
-Fajne- powiedział mały.
-Wiki, teraz Ty wracaj.
-Jak to ja?
-Normalnie. Masz prawo jazdy. Wsiadaj i jedź.
-Cris ja nie jechałam nigdy takim autem. Jeszcze coś popsuje. To nie jest zabawka.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz. - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi do auta- nic nie popsujesz nie martw się.
-A jeśli?
-To zapłacisz.
-Dzięki. Pocieszyłeś mnie. Chyba całe swoje oszczędności by mi nie starczyły na jego naprawę.
-Żartuje przecież. Wsiadaj.
Wsiadłam do samochodu i poczułam się jak w kosmosie. Ten samochód jest na prawdę śliczny i te siedzenie takie wygodne. Przycisnęłam przycisk i silnik się uruchomił. Dźwięk był niesamowity. Wcisnęłam pedał gazu i aż mnie wpiło w siedzenie.
-Jezu! Jaka moc!- na co Cris zaczął się ze mnę śmiać
- To muszę dać Ci się przejechać Ferrari- zaśmiał się piłkarz.
Jak tylko wróciliśmy zrobiłam kolację i postanowiłam zapytać o coś Cristiano:
-Mam pytanie.
-Tak?
-Tylko od razu mówię, że jeżeli Ci nie pasuje to powiedź nie, a...
-Dobrze. Może najpierw mnie zapytasz?
-Ok. Chciałabym jechać do Polski. Stęskniłam się za rodzicami. Mają mnie jedną.
-Dobrze nie ma problemu. Na ile?
-Chciałam tydzień. Na serio nie będzie problemu?
-Na serio.
-Słuchaj, jeżeli chcesz mogę zabrać małego ze sobą. Poznałby Warszawę, ale jeśli odmówisz to zrozumiem. Jeszcze na tyle się nie znamy, żebyś dawał mi swoje dziecko pod opiekę na tydzień.
-Wiktoria ufam Ci- złapał mnie za rękę- Wiem, że chcesz dla nas jak najlepiej. Jestem Ci za wszystko wdzięczny na serio, więc jeżeli chcesz zabrać ze sobą Juniora i on też będzie chciał jechać to nie ma problemu. Nawet trochę żałuje, że nie chcesz zabrać ze sobą mnie.
-Chętnie bym Cię zabrała, ale masz treningi. Bardzo Ci dziękuje- rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek, ale na prawdę cieszyłam się z tego urlopu.- Przepraszam.
-Nie ma za co. Jeszcze raz mogłabyś mi tak podziękować. - uśmiechnął się i pocałował mnie w mój zaczerwieniony policzek.
Wróciłam do domu i od razu połączyłam się z mamą na Skype:
-Wikuś co u Ciebie?
-Bardzo dobrze.
-Jesteś bardzo zadowolona.
-Tak! Bo pojutrze przyjadę po Polski! Mam tydzień urlopu.
-Tak się cieszę. Strasznie się stęskniliśmy za Tobą.
-Wiem. Ja za Wami też, ale tydzień spędzę tylko z Wami.
-------------------------------------
Bardzo przepraszam za taką długą nieobecność :(
Miałam trochę spraw do zrobienia i nie miałam weny.
Dopiero teraz coś udało mi się napisać, ale uważam, że jest to dość słabę :(
Przepraszam i całuje Lena :*



